Powiedz „tak” księciu

Powiedz „tak” księciu

Tytuł oryginału: Say Yes to the Duke
Ilość stron: 366
Rodzaj: oprawa miękka
Format: 135x205
Data wydania: 2023-11-15
EAN: 9788324182886
Romans historyczny
Bestseller

Eloisa James to niekwestionowana królowa romansu.  CBS Sunday Morning
Eloisa James jak zwykle raczy nas doskonale zrównoważoną dawką wdzięku, humoru i eleganckiej zmysłowości! „Booklist”

Bestseller „New York Timesa” o miłosnych perypetiach zawsze zakochanej do szaleństwa, ekscentrycznej książęcej rodziny Wilde’ów z Lindow Castle.

Panna Viola Astley, przyrodnia córka i wychowanka charyzmatycznego księcia Lindow, Hugona Wilde’a, w przeciwieństwie do wszystkich członków rodu – pełnych pewności siebie i animuszu – jest chorobliwie nieśmiała. Już sama myśl o tańcu z nieznajomym mężczyzną budzi w niej przerażenie. A myśl o nadchodzącym sezonie towarzyskim w Londynie, podczas którego ma zadebiutować, to dla niej istna udręka. Czuje ulgę, gdy poznaje przystojnego, spokojnego pana Marlowe’a, który stroni od wystawnego życia salonów. Ale wtedy dochodzi do niespodziewanego spotkania w bibliotece z pewnym księciem…

Devin Lucas Augustus Elstan, książę Wynter, bynajmniej nie jest święty, a tym bardziej nie jest spełnieniem marzeń dziewczyny. Porywczy książę, przyzwyczajony do szybkich podbojów, nie zważając na nic, postanawia poślubić Violę. A na dodatek pragnie zdobyć nie tylko jej rękę, ale także serce...

ELOISA JAMES osiągnęła sukces w dwóch wcieleniach: gwiazdy romansów historycznych i profesorki literatury. Ukończyła Harvard i Oksford, doktoryzowała się na uniwersytecie Yale, specjalizuje się w twórczości Szekspira i wykłada na uniwersytecie w Nowym Jorku. Jej błyskotliwe powieści z przesyconą wdziękiem i zmysłowością wyrafinowaną intrygą są wydawane w 28 krajach, nagradzane najbardziej prestiżowymi nagrodami, jak RITA Award (odpowiednik filmowego Oscara), i zajmują wysokie miejsca na amerykańskich listach bestsellerów. A prywatnie jest żoną prawdziwego włoskiego księcia.

Rozdział 1

Lindow Castle, Cheshire
Wiejska rezydencja księcia Lindow
15 listopada 1781 roku

Panna Viola Astley, pasierbica księcia Lindow Hugona Wilde’a, uważała za największe nieszczęście swojego życia to, że kompletnie różniła się od wszystkich Wilde’ów.
Już w dzieciństwie zrozumiała, że z dziećmi Jego Wysokości łączy ją niewiele więcej niż osła ze smokiem. Jej matka Ophelia wyszła za księcia, gdy Viola miała zaledwie dwa lata, ale jej córka od najmłodszych lat czuła, że nie jest Wilde’ówną. Wszystkie jej wspomnienia to potwierdzały.
Na przykład jej przyrodnia siostra Artemisia była piękna, dzielna i zuchwała. I to już w wieku sześciu lat! Natomiast nieśmiała, małomówna Viola przeważnie czuła się bezużyteczna.
Betsy, jej starsza przyrodnia siostra, była świetną łuczniczką konną; Viola bała się koni, zaś strzały i łuk niezbyt ją interesowały. Do tego była strachliwa i już samo to odróżniało ją od prawdziwych Wilde’ów.
Wszystkie pozostałe dzieci księcia cechowała odwaga. Alaric, pisarz, który przemierzał obce kraje z żoną i dziećmi, był niezwykle dzielny, wręcz nieustraszony. Joan, którą Viola kochała najbardziej z całego rodzeństwa, uwielbiała pokazywać się publicznie tak bardzo, że marzyła o karierze na londyńskiej scenie. Zaś Betsy, kiedy tyko odłożyła na bok łuk i strzały, odnosiła triumfy towarzyskie. Odrzuciła dziewiętnastu kandydatów, zanim poślubiła przyszłego markiza.
Natomiast gdy Viola w wieku piętnastu lat poszła na swój pierwszy bal, ledwie zdążyła wymknąć się z sali balowej, żeby zwymiotować z napięcia i kompletnie się tym skompromitowała. Co gorsza, to wydarzenie sprawiło, że straciła resztki śmiałości. Teraz wystarczyło, że usiadła obok nieznajomego mężczyzny, a żołądek zaczynał jej się skręcać w supeł.
Choć najbliżsi nieustannie tłumaczyli jej, że nie ma się czym przejmować, nie potrafiła zapomnieć o tym co wydarzyło się podczas jej pierwszego balu, który odbył się w rodzinnym Lindow w 1778 roku.
Od samego początku Viola była roztrzęsiona, za to Joan zeszła na dół z szerokim uśmiechem, zachwycona, że wreszcie ma dość lat, by wziąć udział w uroczystości.
– Przestań się przejmować – uspokajała Violę z typową dla Wilde’ów pewnością siebie. – Będziemy oblężone przez kawalerów błagających, żebyśmy z nimi zatańczyły.
Rzeczywiście, gdy tylko weszły do sali balowej, skłonił się przed nimi przyjaciel Alarica – lord Poplar, znany niegdyś w Eton jako Poppy.
– Viola z panem zatańczy, Poppy – oświadczyła Joan.
Lord Poplar wybuchnął śmiechem i odparł:
– Od lat nie słyszałem tego przezwiska. Nikt nie ośmiela się go używać.
Joan przewróciła oczami i w minutę później Poppy prowadził Violę na parkiet. Podczas tańca skupiła się wyłącznie na krokach. Na szczęście ten taniec wymagał dystansu, więc przez cały czas zamienili może z pięć słów, co bardzo jej odpowiadało.
Gdy muzyka ucichła, Viola uśmiechnęła się do lorda, dumna, że ani razu nie zmyliła kroku. Potem zatańczyła z jednym ze swoich braci, a nieco później z wujkiem ze strony matki. Może nie czuła się szczególnie komfortowo, ale jakoś dało się wytrzymać ten bal.
W pewnym momencie jeden z jej partnerów dostał napadu nieopanowanej czkawki i ruszył do wyjścia, pozostawiając ją pod ścianą. Zaczęła wypatrywać swojej rodziny pośród poruszających się sylwetek tancerzy. Gdzie oni się wszyscy podziali?
Podeszła do niej ciotka Knowe.
– Zdawało mi się, że tańczysz z Finropem? – Lord Finrope był ich życzliwym, sześćdziesięcioletnim sąsiadem.
– Dostał czkawki i musiał wyjść.
– Za dużo pije – stwierdziła ciotka Knowe, marszcząc nos. – Ta cała whiskey wcale nie służy jego żołądkowi.
Viola położyła dłoń na bawecie i szepnęła:
– Niedobrze mi.
Kiedyś zwymiotowała ze strachu przed egzaminem z matematyki. Przeraziła się, że to może się teraz powtórzyć.
– Daj swoim nerwom chwilę na uspokojenie. Do licha, właśnie przyszła lady Prunner. Poczekaj tu na mnie, Violu, zaraz wrócę.
Viola nie miała zamiaru nigdzie się oddalać. Czuła, że jej dłonie w rękawiczkach stają się obrzydliwie wilgotne. Oddychała gorączkowo, a suknia wcale nie pomagała. Skraj bawetu wbijał jej się w talię.
Taniec dobiegał końca. Przechodzące obok pary omiatały ją spojrzeniem i odwracały wzrok. Czuła się upokorzona, stojąc samotnie pod tą ścianą. A jednak w ponad stuosobowym tłumie kawalerów i dam, nierzadko odzianych w suknie z panierami nie mogła dojrzeć nikogo znajomego.
Zaczęła ukradkiem przesuwać się w prawo wzdłuż ściany.
Niedaleko była ukryta za kotarą alkowa, w której zamkowy kamerdyner Prism przechowywał dodatkowe krzesła, kiedy sala balowa nie była używana.
Przed Violą zatrzymała się jakaś matrona, więc dziewczyna zmusiła się do uśmiechu. Kobieta ściągnęła brwi, myśląc, że powinna rozpoznać tę osobę i poszła dalej.
Kolejna rzecz, która odróżniała Violę od przyrodniego rodzeństwa: była niska i niczym się nie wyróżniała, więc ludzie często jej nie pamiętali. Wilde’ów zapamiętywał każdy.
Serce Violi zaczęło bić tak mocno, że jego rytm pulsował jej w uszach. Jakimś cudem udało jej się dobrnąć do alkowy, ale nic jej to nie pomogło. W malutkim pomieszczeniu było nieznośnie gorąco. Po drugiej stronie aksamitnej kotary muzycy zaczęli skoczny wiejski taniec. Podskoki tancerzy sprawiły, że parkiet sali balowej dosłownie zaczął dygotać Violi pod nogami.
Ta alkowa to był fatalny pomysł. Było tam gorąco i cuchnęło jakimś lakierem.
Za chwilę będzie tu cuchnąć wymiotami, pomyślała Viola w panice. Powinna stąd wyjść, i to szybko, zanim zdarzy się najgorsze.
Odsunęła kotarę i pośpiesznie ruszyła przed siebie. Potrąciła jakiegoś pana, ignorując jego zaskoczony okrzyk. Jedne skrzypce fałszowały, a śmiech jakiejś kobiety zabrzmiał echem w jej uszach.
W panice ruszyła w przeciwną stronę niż drzwi, ale na szczęście nieopodal znajdowało się wejście dla służby, prowadzące na korytarz, który łączył zaplecze zamku z częścią przeznaczoną dla jego mieszkańców.
Pośpiesznie weszła do środka, nie zastanawiając się, że za drzwiami ktoś może być. I to nie jeden ktoś, tylko para.


Rozdział 2

Viola wpadła na dżentelmena, który stał odwrócony do niej plecami. Zachwiał się, ale wytrzymał impet.
Zrobiła krok w tył i słowa przeprosin zamarły jej na ustach.
Był ogromny, o szerokich barach. Na głowie miał perukę. Jedną ręką opierał się o ścianę, drugą obejmował kogoś, kogo nie było widać. Przesunęła wzrokiem po jego plecach i spostrzegła żółte pantofelki, które nie wiedzieć czemu wystawały mu z obu stron pod pachami. Pantofelki zniknęły, po czym rozległ się szelest sukni opadającej na ziemię. Dopiero wtedy zorientowała się, co to może oznaczać.
Mężczyzna przez moment przyglądał jej się przez ramię, a potem odwrócił się do swojej... jak to się mówi? Kochanicy?
– Załatwiłaś sobie świadka? – Jego głos brzmiał brutalnie i szorstko. Nie było w nim niedowierzania, tylko palący gniew, który wstrząsnął całym ciałem Violi. Jej żołądek zacisnął się jeszcze bardziej.
– Skądże znowu – odparła zdyszana kobieta. – To tylko służąca.
– Wbrew pozorom, na korytarz dla służby nagle wpadła jakaś dama. Twój świadek chyba się niepokoił, że się spóźni na przedstawienie – odparował głosem ostrym jak brzytwa. – Dyszy jak miech kowalski. Domyślam się, że jej świadectwo ma ci posłużyć jako dowód, żeby mnie zmusić do ślubu?
Viola dygotała na całym ciele. Korytarz dla służby był wąski, a mężczyzna zablokował jej wyjście.
Wzięła oddech, nieomal łkając.
– Przepraszam.
Nawet się nie odwrócił.
– Co to miałoby być za małżeństwo, według ciebie?
Kobieta zamruczała coś pod nosem.
Viola przesunęła się w bok. Paniery jej sukni zajmowały niemal całą szerokość korytarza, więc nie miała szans, by przecisnąć się obok niego.
– Wyobrażasz sobie, że zostaniesz księżną i będziesz paradować po mieście w wysokiej peruce i diamentach mojej matki? Przecież ja mieszkam na wsi. Nigdy nie pojawiam się w Parlamencie i gardzę eleganckim towarzystwem. To oczywiste, że moja żona będzie spędzać czas ze mną. Weź to pod uwagę, zanim razem ze swoją przeklętą świadkową zaczniecie paplać o tym, co się tu wydarzyło.
– Przepraszam – powiedziała Viola drżącym głosem. –  Muszę...
W ułamku sekundy dostrzegła zaciśniętą szczękę i rozgoryczone oczy, kiedy jednym skokiem znalazł się na sali balowej, odsłaniając kobietę w sukni musztardowej barwy, która wykrzyknęła:
– Ty krowo! Ty żałosna, podła krowo, dlaczego tu weszłaś, do jasnej cholery?
Wstrząśnięta Viola wpatrywała się w nią, niezdolna wydusić słowa.
– Wszystko zniszczyłaś! – dodała kobieta, w której głosie brzmiała dzika furia.
Drzwi za Violą otworzyły się nagle, a jej ciało ogarnęła kolejna fala paniki. Wrócił.

Inne książki autora

Córka Wilde’ów Powiedz „tak” księciu

Córka Wilde’ów JAMES ELOISA

Szalone pocałunki

Szalone pocałunki JAMES ELOISA

Zbyt szalony na męża

Zbyt szalony na męża JAMES ELOISA