Nasz stronniczy optymizm. O irracjonalnie pozytywnie nastawionym mózgu. Dlaczego jesteśmy zaprogramowani tak, by patrzeć na jasną stronę.

Nasz stronniczy optymizm. O irracjonalnie pozytywnie nastawionym mózgu. Dlaczego jesteśmy zaprogramowani tak, by patrzeć na jasną stronę.

Tytuł oryginału: The Optimism Bias: A Tour of the Irrationally Positive Brain
Tłumaczenie: Anna Cichowicz
Ilość stron: 320
Rodzaj: miękka
Format: 145x207
Data wydania: 2020-03-16
EAN: 9788324169511
Psychologia
Bestseller

O irracjonalnie pozytywnie nastawionym mózgu

Dlaczego jesteśmy zaprogramowani tak, by patrzeć na jasną stronę.

Odkrycie Tali Sharot umożliwia nam lepszą kontrolę nad naszym codziennym funkcjonowaniem.  „Time”
 

TA KSIĄŻKA STAŁA SIĘ GŁOŚNYM WYDARZENIEM:
„TIME” POŚWIĘCIŁ JEJ OKŁADKĘ i 5 STRON!

Psycholodzy od dawna mieli świadomość, że większość ludzi ma często irracjonalnie pozytywne spojrzenie na świat.

Dr TALI SHAROT – jedna z najbardziej innowacyjnych badaczek neuronauki naszych czasów – odkryła neuronalne podstawy optymizmu i jego znaczenie dla takich dziedzin, jak zdrowie, finanse, cyberbezpieczeństwo czy polityka.

Ta książka zgłębia jedno z największych oszustw, do jakich zdolny jest ludzki umysł: stronniczość optymizmu. Bada, kiedy jest ona adaptacyjna, a kiedy destrukcyjna – pisze Tali Sharot. I zabiera nas na fascynującą wyprawę w głąb naszego mózgu.

Tali Sharot wyjaśnia m.in.:
Dlaczego nie postrzegamy świata takim, jakim jest naprawdę.
Jak i dlaczego umysł przekształca przewidywanie w rzeczywistość.
Jak różnią się mózgi optymistów i pesymistów.
Dlaczego najgorzej wychodzi nam przewidywanie tego, co może nas uszczęśliwić.
Uświadamia też, jak optymistyczne złudzenia wpływają na nasze finansowe, zawodowe i emocjonalne decyzje. I że optymizm może być podstawą naszej egzystencji.

Co za uczta! Czarująca, wciągająca i przystępna książka napisana przez naukowca, który wie jak pięknie opowiadać.
RICHARD THALER, laureat Nagrody Nobla

TALI SHAROT to jedna z najwybitniejszych i najbardziej wpływowych badaczek neuronauki.
Jest doktorem psychologii i profesorem na Wydziale Psychologii Eksperymentalnej University College London. Stworzyła tam laboratorium badawcze Affective Brain Lab i prowadzi interdyscyplinarne badania z zakresu neuronauki, ekonomii behawioralnej
i psychologii. Dotyczą one emocji, wywierania wpływu, podejmowania decyzji i optymizmu. Wykorzystując wiedzę o mechanizmach działania mózgu, Tali Sharot szuka sposobów dokonania zmian zachowań na takie, które poprawiają nasz dobrostan. Swoim odkryciom nadała formę pasjonujących, żywych, pisanych przyjaznym i przystępnym językiem opowieści w przełomowych książkach Nasz stronniczy optymizm i Nasz wpływowy i uległy umysł. Obie spotkały się z aplauzem świata nauki, biznesu, mediów i stały się bestsellerami w 15 krajach.

 

Patronat medialny

mądre

 

 

 

 

 

Jakie niebezpieczeństwa może nieść dla nas optymizm? I co ma wspólnego z noszeniem maseczek i przestrzeganiem obostrzeń? W "Newsweeku" artykuł "Optymiści nie zawsze żyją dłużej" cytujący książkę "Nasz stronniczy optymizm" doktor Tali Sharot! 

Spis Treści
Prolog
Szklanka zawsze do połowy pełna?
1. Gdzie Góra, Gdzie Dół?
Złudzenia ludzkiego mózgu
2. Czy Zwierzęta Utknęły w Czasie?
Ewolucja badań
3. Czy Optymizm Jest Samospełniającym się Proroctwem?
Jak umysł przekształca przewidywania w rzeczywistość
4. Co Mają Wspólnego Barack Obama i Shirley Temple?
Gdy prywatny optymizm spotyka publiczne zwątpienie
5. Czy Potrafisz Przewidzieć, co Cię Uszczęśliwi?
Niespodziewany składnik dobrego samopoczucia
6. Krokusy Wyrastające spod Śniegu?
Kiedy wszystko idzie źle: depresja, interpretacja i geny
7. Dlaczego Piątek Jest Lepszy od Niedzieli?
Wartość oczekiwania i koszt strachu
8. Dlaczego To, co Wybraliśmy, Wydaje się Lepsze?
Droga umysłu od oczekiwania do wyboru i z powrotem
9. Czy Wspomnienia 11 Września są tak Dokładne,   Jak się Wydają?
Jak emocje zmieniają naszą przeszłość
10. Dlaczego Przeżyć Raka Jest Lepiej niż Zwyciężyć    w Tour De France?
Jak mózg zamienia ołów w złoto
11. Ciemna Strona Optymizmu?
Od II wojny światowej do kryzysu kredytowego – niedoszacowanie ryzyka jest jak picie czerwonego wina
Epilog: Piękna Dziewczyna czy Smutna Staruszka?
Od przewidywania przez percepcję do działania
Podziękowania
Przypisy
Indeks

Prolog
Szklanka zawsze do połowy pełna?
Chciałabym móc powiedzieć, że moja praca nad optymizmem wyrosła z pełnego entuzjazmu zainteresowania pozytywną stroną natury ludzkiej. To byłaby śliczna historia: „Neuropsycholog badający procesy poznawcze w poszukiwaniu biologicznych podstaw nadziei przepełniającej nasze dusze”. Śliczna, ale niestety nieprawdziwa. Natknęłam się na stronniczość optymizmu przez przypadek, badając wspomnienia ludzi dotyczące największego ataku terrorystycznego naszych czasów. Wtedy moje zainteresowania naukowe skłaniały się bardziej ku mrocznej stronie: głównym celem moich badań było zrozumienie, w jaki sposób traumatyczne zdarzenia kształtują nasze wspomnienia. Interesowało mnie, jakimi sztuczkami umysł zmusza nas, byśmy wierzyli, że nasze wspomnienia zdarzeń o wyjątkowo silnym ładunku emocjonalnym, takich jak te z 11 września 2001 r., są tak dokładne jak zapis cyfrowy, nawet kiedy są całkowicie mylne.
Od ponad roku prowadziłam badania na Uniwersytecie Nowojorskim, kiedy samoloty American Airlines lot 11 i United Airlines lot 175 wbiły się w World Trade Center z prędkością 430 mil na godzinę. Szok, dezorientacja i strach były powszechnymi reakcjami ulicy. Tak silne emocje to rodzaj reakcji generujący niezwykle żywe wspomnienia, które nie blakną z czasem. Zazwyczaj nazywa się je „wspomnieniami fleszowymi” ze względu na ich fotograficzną ostrość i szczegółowość. W Rozdziale 9 opowiadam historię wspomnień fleszowych – jak zapamiętujemy nieoczekiwane, pobudzające zdarzenia i jak głębokie struktury naszego mózgu „obrabiają w Photoshopie” te obrazy, wzmacniając kontrast, zwiększając rozdzielczość, dodając i opracowując szczegóły.
Byłam zdumiona: dlaczego nasze mózgi wykształciły mechanizm wytwarzający ogromnie żywe wspomnienia, które niekoniecznie są zgodne z prawdą? Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy razem z kolegami opublikowaliśmy wyniki naszego naukowego badania wspomnień z 11 września,1 grupa badaczy z Harvardu zaproponowała intrygującą odpowiedź. Otóż układ neuronów odpowiedzialny za przypominanie sobie epizodów z przeszłości mógł się rozwinąć wcale nie w tym celu. Zasadniczą funkcją tego układu, który jak uważa wielu, ewoluował na potrzeby pamięci, tak naprawdę może być wyobrażanie sobie przyszłości.2
Badania obrazowe mózgu pokazują, że te same struktury zaangażowane w przypominanie sobie przeszłości są aktywowane, kiedy myślimy o przyszłości.3 Te dwie fundamentalne ludzkie aktywności myślowe opierają się na tych samych mechanizmach mózgowych; sięgają do podobnych informacji i procesów podstawowych. Aby wyobrazić sobie, na przykład, swój zbliżający się wyjazd na Barbados, potrzebujesz systemu, który potrafi elastycznie konstruować nowe scenariusze, brać elementy wspomnień z twojej przeszłości (twoje ostatnie wakacje w ciepłych krajach, obrazy piaszczystych plaż, towarzysząca ci osoba w stroju plażowym) i łączyć je ze sobą, by stworzyć coś nowego (ty i bliska ci osoba, oboje w słomkowych kapeluszach, na plaży na Barbados w przyszłym miesiącu) – zdarzenie, które ma dopiero nastąpić. Ponieważ wykorzystujemy ten sam układ neuronów do przypominania sobie przeszłości i do wyobrażania sobie przyszłości, wspominanie również jest procesem konstrukcyjnym, a nie odtworzeniem minionych zdarzeń jak zapisu na taśmie wideo, a co za tym idzie, jest podatne na niedokładności.
Czy ta teoria jest słuszna? Aby poznać odpowiedź, zarejestrowałabym aktywność mózgu człowieka podczas wyobrażania sobie przyszłych zdarzeń, a następnie porównała tę aktywność z wzorcem zaobserwowanym przy wspominaniu zdarzeń z przeszłości.
Plan był prosty. Jednak kiedy poprosiłam moich wolontariuszy, aby wyobrażali sobie zdarzenia ze swojej przyszłości, zaszło coś niespodziewanego. Nawet mając daną konkretną sytuację z gatunku najbardziej zwyczajnych (odbiór dowodu tożsamości, gra w grę planszową), ludzie byli skłonni snuć wokół niej najwspanialsze scenariusze. Konsekwentnie malowali doskonale szare zdarzenia w odcieniach różu.
Pewno myślisz, że wyobrażanie sobie obcięcia włosów w przyszłości jest dość nudne. Nic podobnego. Być może obcinanie włosów dzisiaj to nic ciekawego, ale w przyszłości to okazja do świętowania. Oto, co napisała jedna z uczestniczek badania:
Wyobraziłam sobie, że obcinam włosy, żeby je przekazać Locks of Love [organizacji non profit zaopatrującej w peruki dzieci, które straciły włosy]. Hodowałam je wiele lat i teraz wszyscy moi przyjaciele przyszli mnie wspomóc i razem ze mną świętować. Poszliśmy do mojego ulubionego fryzjera na Brooklynie, a potem na lunch do ulubionej restauracji.
Inną uczestniczkę poprosiłam, aby wyobraziła sobie, że płynie promem. Napisała:
Widzę siebie za rok albo dwa, jak płynę promem do Statuy Wolności. Pogoda będzie naprawdę piękna i wietrzna, więc moje włosy będą rozwiane na wszystkie strony.
Zaledwie za rok albo dwa cudownie będzie żyć na świecie. Wraz z moją studentką Alison Riccardi godzinami starałyśmy się wymyślać wyjątkowo mało ekscytujące zdarzenia, które z pewnością nie dostarczą pretekstu do świętowania. Wszystko na próżno. Kiedy tylko ludzie zaczynali uruchamiać wyobraźnię, najbardziej banalne zdarzenia z życia wzięte zdawały się gwałtownie przybierać lepszy obrót, a życie stawało się trochę mniej zwyczajne.
Te odpowiedzi sprawiły, że zapaliła mi się czerwona (a przynajmniej różowawa) lampka w głowie. Byłam zaskoczona tą potężną, wyraźnie automatyczną, inklinacją do wyobrażania sobie świetlanej przyszłości. Jeśli wszyscy uczestnicy naszego badania upierali się myśleć pozytywnie o tym, co ich osobiście czeka w przyszłości, musi istnieć neurobiologiczna podstawa tego zjawiska. Odłożyliśmy na bok pierwotny projekt i wzięliśmy się do ustalania, jakie mechanizmy nerwowe pośredniczą w naszej skłonności do optymizmu.4
Jak mózg generuje nadzieję? Jakimi sztuczkami skłania nas, byśmy szli dalej? Co się dzieje, kiedy to zawodzi? Czym różnią się mózgi optymistów i pesymistów? Chociaż optymizm jest niezmiernie istotny dla naszego dobrego samopoczucia i ma ogromny wpływ na gospodarkę, te pytania pozostawały bez odpowiedzi przez dziesięciolecia. W tej książce dowodzę, że nastawienie pozytywne nie jest wynikiem czytania w nadmiarze poradników samopomocowych. Optymizm może mieć tak istotne znaczenie dla naszego przetrwania, że został wmontowany na stałe w nasz najbardziej skomplikowany narząd, czyli mózg.
Od współczesnych analityków finansowych, przez światowych przywódców, do nowożeńców (wszyscy zostali opisani w rozdziale 11), Los Angeles Lakers (rozdział 3), a nawet ptaków (rozdział 2) – optymizm ukierunkowuje ludzkie i nie tylko ludzkie myślenie. Bierze racjonalne rozumowanie za zakładnika, kierując nasze oczekiwania w stronę lepszego wyniku, bez wystarczających dowodów na poparcie takiego wniosku.
Zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie swoje życie za pięć lat. Jakiego rodzaju scenariusze i obrazy przychodzą ci do głowy? Jak widzisz siebie pod względem zawodowym? Co z jakością twojego życia osobistego i uczuciowego? Chociaż każdy z nas może inaczej definiować szczęście, pozostaje faktem, że wszyscy jesteśmy skłonni widzieć siebie zmierzających pomyślnie w kierunku sukcesu zawodowego, spełnienia w związkach, bezpieczeństwa finansowego i niezmiennie dobrego zdrowia. Bezrobocie, rozwód, zadłużenie, choroba Alzheimera i dowolna liczba innych, niestety powszechnych nieszczęść, rzadko jest uwzględniana w naszych projekcjach.
Czy takie nierealistyczne przewidywania przyszłej szczęśliwości są ograniczone do myślenia o wydarzeniach najważniejszych w życiu, o jego punktach zwrotnych, takich jak zawarcie małżeństwa i awans? A może optymistyczne złudzenia obejmują zdarzenia bardziej codzienne, powszednie? Czy spodziewamy się wykonać w tym tygodniu więcej pracy niż w poprzednim? Czy spodziewamy się, że jutro będzie lepsze niż wczoraj? Czy zakładamy, że to co nas spotka w przyszłym miesiącu będzie ogólnie raczej przyjemne, a nie irytujące?
Latem 2006 r. wzięłam się za badanie tej bardziej prozaicznej strony równania. Przez kilka miesięcy pracowałam w Instytucie Naukowym Weizmanna w Izraelu, zanim objęłam nowe stanowisko w londyńskim University College. Niezależnie od głębi mojego wrodzonego optymizmu, nie liczyłam na zbyt wiele słonecznych dni, kiedy już znajdę się w Wielkiej Brytanii, więc byłam dość zdeterminowana, żeby przed przeniesieniem się do stolicy Anglii przez kilka tygodni powystawiać twarz na słońce.
Instytut Weizmanna położony jest jakieś dwadzieścia minut jazdy od tętniącego życiem miasta, Tel Awiwu. Jest to naukowa oaza w środku kraju, swoimi dobrze utrzymanymi trawnikami przypominająca kampus kalifornijski. Ale o ile sam instytut emanuje spokojem, o tyle nie jest tajemnicą, że niestabilna sytuacja polityczna Izraela zawsze może dać o sobie znać. Większość studentów Weizmanna przychodzi na uczelnię po odbyciu obowiązkowej służby wojskowej, co jest doświadczeniem życiowym niekoniecznie skłaniającym do optymizmu. Wiedząc o tym, byłam ciekawa, w jakiej mierze są oni podatni na stronniczość optymizmu. Dokonałam rekrutacji grupy badanych i spytałam ich o ich oczekiwania na nadchodzący miesiąc. Na najbardziej przyziemnym poziomie, jak prawdopodobne ich zdaniem jest, że w którymś momencie utkną w korku albo że spóźnią się pół godziny na umówione spotkanie? Na nieco wyższym poziomie przewidywania, jakie są szanse, że będą mieć kontakt seksualny, którego będą żałować, albo taki, który będzie przyjemny? Czy wyobrażają sobie, że gotują wyszukaną potrawę, dostają zaskakujący prezent? Zadałam im sto tego rodzaju pytań.
Muszę powiedzieć, że wyniki zdumiały mnie, bowiem zdecydowana większość studentów spodziewała się bardziej doświadczeń pozytywnych niż negatywnych czy nawet neutralnych, w stosunku około 50% do 33%. To nie wszystko. Wystąpienie zdarzeń pozytywnych było spodziewane wcześniej niż nieprzyjemnych albo tylko zwyczajnie nudnych. Podczas gdy studenci na ogół spodziewali się spędzić przyjemny wieczór z partnerem czy partnerką w najbliższych dniach, kłótnia z chłopakiem czy dziewczyną była spodziewana – jeśli w ogóle – dopiero pod koniec miesiąca.
Na wypadek gdyby moi badani wiedli żywot jak w bajce, poprosiłam ich, żeby wrócili za miesiąc i powiedzieli mi, których z tej setki wymienionych zdarzeń rzeczywiście doświadczyli w tym czasie. Jak się okazało, pozytywne, negatywne i neutralne zdarzenia z życia codziennego przypadały im mniej więcej po równo, z grubsza po 33% z każdej kategorii. Studenci Weizmanna nie posiedli tajemnicy ludzkiego szczęścia, oni tylko wykazali zupełnie zwyczajną stronniczość optymizmu.
Biorąc pod uwagę ten przykład, możesz się zastanawiać, czy optymizm jest naprawdę dominującym trendem w całej populacji bez wyjątku, czy bardziej konkretnie, szczególnym złudzeniem młodości. To dobre pytanie. Można by pomyśleć, że z wiekiem stajemy się mądrzejsi. Mając za sobą więcej lat życiowego doświadczenia, powinniśmy być w stanie postrzegać świat takim, jaki jest – odróżniać ułudę nadziei od twardej rzeczywistości. Powinniśmy, ale tego nie robimy.
Patrzymy przez różowe okulary, czy mamy lat osiem, czy osiemdziesiąt. O uczniach nie starszych niż dziewięcioletni wiadomo, że wyrażali optymistyczne oczekiwania co do swojego dorosłego życia,5 a ankieta opublikowana w 2005 r. ujawniła, że starsi dorośli (w wieku 60–80) są tak samo skłonni widzieć szklankę do połowy pełną jak dorośli w wieku średnim (36–59 lat) i młodzi dorośli (18–25 lat).6 Optymizm przeważa w każdej grupie, niezależnie od wieku, rasy i statusu socjoekonomicznego.7
Wielu z nas nie jest świadomych swoich optymistycznych tendencji. Prawdę mówiąc, stronniczość optymizmu jest tak silna właśnie dlatego, że jak wiele innych złudzeń, nie jest w pełni dostępna świadomym rozważaniom. Z kolei dane wyraźnie pokazują, że większość ludzi przecenia swoje perspektywy osiągnięć zawodowych; oczekuje, że ich dzieci będą nadzwyczajnie utalentowane; przeszacowuje swoją prawdopodobną długość życia (czasami o dwadzieścia lat lub więcej); spodziewa się, że będą zdrowsi niż przeciętna osoba i lepiej im się powiedzie niż innym, porównywalnym z nimi; ogromnie niedocenia swojego prawdopodobieństwa rozwodu, raka i bezrobocia; jest ogólnie przekonanych, że ich życie w przyszłości będzie lepsze od tego, z jakim przyszło się pogodzić ich rodzicom.8 To jest właśnie stronniczość optymizmu – skłonność do przeszacowywania prawdopodobieństwa napotykania zdarzeń pozytywnych i niedoszacowywania prawdopodobieństwa doświadczania zdarzeń negatywnych.9

Wielu ludzi jest przekonanych, że optymizm wynaleźli Amerykanie – niektórzy uważają go za produkt uboczny wyobraźni Baracka Obamy. Często spotykam się z takim poglądem, zwłaszcza kiedy mam wykłady w Europie i na Bliskim Wschodzie. Owszem, słyszę, świętowanie obcięcia włosów w przyszłości, wyobrażanie sobie rejsu promem w słońcu, niedocenianie prawdopodobieństwa utonięcia w długach, zachorowania na raka i innych nieszczęść są wskaźnikami stronniczości optymizmu – ale przecież ty mówisz o nowojorczykach.
To prawda, swoje pierwsze badania nad optymizmem prowadziłam na mieszkańcach Manhattanu. (Dołożyłam szczególnych starań, aby wszystkie następne badania prowadzić na cynicznych Brytyjczykach i Izraelczykach). Można by ci wybaczyć założenie, że Wielkie Jabłko jest idealną lokalizacją dla kompleksowych badań nad optymizmem. Choć nie mam pod ręką twardych statystyk na poparcie tej tezy, popkultura z pewnością każe nam wierzyć, że miasto Nowy Jork przyciąga jednostki z wielkimi marzeniami i wiarą w siebie pozwalającą myśleć, że są one do zrealizowania – od nowoprzybyłych imigrantów kontemplujących Statuę Wolności, po Holly Golightly podziwiającą wystawę u Tiffany’ego przy Piątej Alei. Nowy Jork reprezentuje wszystko, co niesie nadzieję: miasto rojnych ulic, gdzie ludzie bezustannie gonią za swoją szansą, by zabłysnąć.
Ku zaskoczeniu niektórych, koncepcję optymizmu można z łatwością odnaleźć w XVII-wiecznej myśli europejskiej. Filozofia optymistyczna ma swoje źródło nie w kulturze amerykańskiej, ale we Francji. Descartes jako jeden z pierwszych filozofów wyrażał optymistyczną idealizację w swojej ufności, że ludzie mogą panować nad swoim światem, a co za tym idzie, cieszyć się owocami ziemi i utrzymaniem dobrego zdrowia. Ale wprowadzenie optymizmu jako terminu technicznego jest zazwyczaj przypisywane niemieckiemu filozofowi, Gottfriedowi Wilhelmowi Leibnitzowi, który jak wiadomo utrzymywał, że żyjemy „na najlepszym z możliwych światów”.10
Skutki pozytywnie zniekształconego widzenia przyszłości mogą być dość groźne – krwawe bitwy, krachy gospodarcze, rozwód, złe planowanie (patrz rozdział 11). Tak, stronniczy optymizm potrafi czasami być destrukcyjny. Jednak, jak wkrótce odkryjemy, optymizm jest również adaptacyjny. Jak w przypadku innych złudzeń ludzkiego umysłu (takich jak dezorientacja przestrzenna i złudzenia optyczne, opisanych w rozdziale 1), złudzenie optymistyczne wykształciło się nie bez powodu: ma ono swoją funkcję.
Stronniczość optymizmu chroni nas przed precyzyjnym postrzeganiem bólu i trudności, jakie bez wątpienia czekają nas w przyszłości i może nas obronić przed widzeniem naszych życiowych możliwości jako nieco ograniczonych. Wskutek tego stres i lęk są mniejsze, zdrowie fizyczne i psychiczne poprawia się, wzmocnieniu ulega motywacja do działania i bycia produktywnym. Aby iść do przodu, musimy być w stanie wyobrażać sobie alternatywne rzeczywistości – nie jakieś stare rzeczywistości, ale lepsze i musimy wierzyć, że są one możliwe.
Twierdzę, że umysł ma skłonność do usiłowania przekształcania przewidywań w rzeczywistość. Mózg zorganizowany jest tak, żeby umożliwiać optymistycznym przekonaniom zmienianie sposobu, w jaki postrzegamy świat wokół nas i wchodzimy z nim w interakcje, dzięki czemu optymizm staje się samospełniającym się proroctwem. Bez optymizmu pierwszy prom kosmiczny mógłby nigdy nie zostać wystrzelony, nigdy nie próbowano by doprowadzić do pokoju na Bliskim Wschodzie, wskaźniki powtórnie zawieranych małżeństw prawdopodobnie byłyby równe zeru, a nasi przodkowie mogliby nigdy nie zaryzykować oddalenia się od swoich plemion i wszyscy moglibyśmy wciąż mieszkać w jaskiniach i stłoczeni dla utrzymania ciepła, marzyć o świetle i ogrzewaniu.
Na szczęście tak nie jest. Ta książka analizuje jedno z największych oszustw, do jakich zdolny jest ludzki umysł: stronniczość optymizmu. Docieka, kiedy jest ona adaptacyjna, a kiedy destrukcyjna i dostarcza dowodów, że umiarkowanie optymistyczne złudzenia mogą wspomagać dobre samopoczucie. Skupia uwagę na specyficznej architekturze mózgu, która pozwala, aby nierealistyczny optymizm był generowany i zmieniał naszą percepcję i działania. Żeby zrozumieć stronniczość optymizmu, musimy najpierw przyjrzeć się jak i dlaczego mózg wytwarza złudzenia rzeczywistości. Musimy przebić ogromną bańkę – przekonanie, że postrzegamy świat takim, jaki jest rzeczywiście.

Inne książki autora