Starożytne cywilizacje Mezopotamii, Indii, Egiptu, Chin i Grecji dysponowały możliwościami technologicznymi i naukowymi podobnymi do współczesnych, a niektóre z ówczesnych wynalazków nie zostały ponownie odkryte do dziś!
Sztuczna inteligencja, wojownicy roboty, roboty hydrauliczne i sterowane energią elektryczną, komputery astrofizyczne o nieprawdopodobnej precyzji, samoloty o ponaddźwiękowej szybkości, działa zasilane energią słoneczną, broń biologiczna i gazy trujące. To tylko kilka przykładów niesamowitej wiedzy naszych przodków.
Imponujące są również osiągnięcia starożytnej medycyny – skomplikowane operacje mózgu, leczenie nowotworów, stosowanie antybiotyków, zaawansowana stomatologia, protetyka i optometria.
Frank Joseph, odkrywca tajemnic przeszłości, tłumaczy, w jaki sposób starożytni wykuwali podziemne miasta, zamieniali mury kamiennych fortec w szkło, budowali kilometrowe głębokie tunele, podnosili stutonowe bloki granitu i przechowywali żywność w ogromnych lodówkach. Opisuje dziesiątki urządzeń technicznych, z których niektóre zachowały się do dziś!
Naprawdę niemożliwe jest dla nas wyobrażenie sobie, jak daleko zaszedłby człowiek do tej pory, gdyby wszystkie jego wczesne, tak niezwykłe osiągnięcia uniknęły zniszczenia bądź zapomnienia, mogły się rozwijać i stale ulepszać.
FRANK JOSEPH to znany kontrowersyjny badacz początków ludzkiej cywilizacji, amerykański dziennikarz, działacz społeczny i wieloletni redaktor naczelny magazynu „Ancient American”. Od 30 lat wnikliwie studiuje słynną kolekcję 7000 starożytnych artefaktów z „jaskini Burrowsa”. Jest autorem tłumaczonych na wiele języków i nieustannie wznawianych ponad 20 książek poświęconych prehistorii i zaginionym cywilizacjom.
Historię należy zatem pisać w takim duchu, prawdziwie i z wyczuciem oczekiwań przyszłych pokoleń, a nie pochlebczo i z nadzieją na teraźniejsze pochwały. Oto twoja zasada i wzorzec bezstronnej historii! Dobrze będzie, jeśli znajdą się tacy, którzy z tego wzorca skorzystają, a moja praca nie pójdzie wtedy na marne.
Lukian z Samosat
Dzieła Lukiana z Samosat, rok 170 n.e.
Pierwsze nowoczesne zapałki zostały wynalezione w 1805 roku przez paryskiego chemika Jeana Chancela. Identyczne zapałki, były w powszechnym użyciu wśród Babilończyków już trzydzieści sześć wieków wcześniej1.
Na ścianie starożytnej świątyni możemy zobaczyć płaskorzeźbę z wysokim na około pięćdziesiąt centymetrów wizerunkiem siedzącego na rowerze mężczyzny w hinduskim stroju. Wyraźnie pokazana jest standardowa kierownica, siodełko, koła, szprychy i rama z pedałem, w większości zasłoniętym przez lewą stopę rowerzysty. Płaskorzeźbie nie towarzyszy żaden tekst (il. W.1 s. 8). Rzeźba pojawia się w świątyni Panchavarnaswamy, położonej w południowo-wschodnich Indiach, która jest wymieniona z nazwy w Tevaram, tekście z VII wieku napisanym w starożytnym języku tamilskim. Znacznie wcześniej, już około 150 roku n.e., świątynię Panchavarnaswamy osobiście odwiedził grecki podróżnik i geograf Klaudiusz Ptolemeusz, choć budowla może być znacznie
starsza.
W każdym razie płaskorzeźba nie jest na pewno elementem dodanym w późniejszych czasach. Według indyjskiego badacza Praveena Mohara, w świątyni podejmowane były tylko bieżące naprawy, nie prowadzono żadnych kompleksowych renowacji ani nie umieszczano nowych dzieł sztuki. Uczony wskazuje również, że postać nietypowego rowerzysty, mogła zostać wyrzeźbiona tylko wtedy, gdy kamień na którym się pojawia był ustawiony poziomo, zanim został tysiące lat temu zainstalowany w obecnej pozycji pionowej, gdy budowano świątynię2. Baron Karl von Drais, urzędnik państwowy w Baden w Niemczech skonstruował pierwszy rower w 1817 roku, jednak okazuje się, że w starożytnych Indiach ktoś go wyprzedził o co najmniej dziewiętnaście stuleci.
W roku 1999, archeolodzy prowadzący wykopaliska w nowo odkrytym miejscu pochówku Azteków w Mexico City, odkryli szczątki dwudziestoletniej ofiary z obciętą głową, która trzymała w obu dłoniach identyczne przedmioty z wypalanej gliny. Były to małe gwizdki, jakich nigdy wcześniej nigdzie nie spotkano, datowane na około 1450 rok. Ich głośny dźwięk był nie do odróżnienia od głosu człowieka krzyczącego w straszliwej agonii. Od czasu ich odkrycia odnaleziono w całej Ameryce Środkowej wiele podobnych tzw. „gwizdków śmierci” (il. W.2, s. 10). Co ciekawe, nie znaleziono nigdy dwóch identycznych. Generują realistyczny krzyk mężczyzn, kobiet lub dzieci, a każdy jest niepowtarzalny, jakby odtwarzał głos konkretnej osoby. Inne mezoamerykańskie gwizdki odtwarzają z wyjątkową wiernością odgłosy jaguarów, ptaków i wielu innych zwierząt spotykanych w dżungli.
Naukowe badania laboratoryjne nad tymi instrumentami ujawniają ich delikatną, wewnętrzną konstrukcję, ale nie ustalono dokładnie, w jaki sposób małe komory dźwiękowe są zdolne do wydawania tak głośnych i realistycznych ludzkich i zwierzęcych krzyków.
„Kilka z tych instrumentów, które znaleźliśmy, uległo uszkodzeniu”, powiedział dla Associated Press archeolog Paul Healy, „co było w sumie korzystne, ponieważ dzięki temu mogliśmy zbadać ich wewnętrzną konstrukcję i poznać technologię wykonania komory dźwiękowej, zbudowanej z cienkiej jak papier gliny. Mimo to [sposób emisji] ich określonych dźwięków, prawdopodobnie pozostanie na razie tajemnicą”. Pierwotnie gwizdki mogły „wydawać przerażające dźwięki, aby odstraszać wrogów, podobnie jak dostępne obecnie, zaawansowane technologicznie urządzenia do kontroli tłumu”3.
Niektórzy badacze przypuszczają, że mogły być stosowane jako broń psychologiczna, gdy zostały użyte jednocześnie przez setki, a nawet tysiące wojowników przed atakiem4. Hiszpańscy konkwistadorzy walczący z Aztekami, wspominali o słyszanych od czasu do czasu dźwiękach gwizdków wroga, ale nigdy w dużej liczbie. Biorąc pod uwagę, że gwizdki zostały znalezione przy ludzkiej ofierze, która została pozbawiona głowy, mogły być używane podczas ceremonii religijnych. Bez względu na to, jak były stosowane, sześćsetletnie gwizdki śmierci odtwarzają naturalne dźwięki z wiernością nieosiągalną do czasu pojawienia się nowoczesnej technologii nagrywania.
Kolejna starożytna amerykańska innowacja, datowana się na około dwanaście tysięcy lat wstecz, powstała jeszcze w czasach, zanim ludy azjatyckie przekroczyły w trakcie swoich migracji most lądowy na Morzu Barentsa, prowadzący z Syberii na Alaskę. Wśród wielu zagrożeń, z którymi migranci spotkali się w swojej nowej siedzibie w Arktyce, była także ślepota śnieżna – schorzenie wzroku spowodowane intensywnym, jasnym światłem słonecznym, odbijającym się od bezkresnych pól śniegu i lodu. Aby uchronić się przed tym zagrożeniem, niezliczone pokolenia zamieszkujących te tereny Inuitów używały pierwszych na świecie gogli śnieżnych. Były one wykonane z drewna, poroża lub kości i całkowicie zakrywały oczy, z wyjątkiem cienkich, poziomych szczelin, przez które użytkownik mógł widzieć wystarczająco wiele, aby podróżować przez polarny krajobraz bez narażania
wzroku.
W 2018 roku, we wschodniej Rosji odkryto rzadki okaz biżuterii sprzed czterdziestu tysięcy lat (patrz wkładka kolorowa 1). Czasopismo „Atlantis Rising” doniosło, że wykonanie otworu w syberyjskiej bransolecie z chlorytu „wymagało wysokoobrotowego wiertła”, czyli narzędzia „wyprzedzającego swoje czasy o czterdzieści tysięcy lat”6. Takie znalezisko przeczy opinii większości archeologów, że ludzie żyjący w epoce lodowcowej, używali tylko prymitywnych i mało zaawansowanych wytworów kultury materialnej. Bransoleta z epoki lodowcowej jest jednak tylko jednym z najnowszych przykładów zaskakująco wyrafinowanej technologii, znanej od stuleci, a nawet od tysięcy lat przed nadejściem naszej tak zwanej „nowoczesności”.
Większość bardziej lub mniej znanych odkrywanych na całym świecie starożytnych cudów techniki, możemy podzielić na dwie podstawowe kategorie: te, które wyprzedziły swój czas i te, które, w co trudno uwierzyć, wyprzedziły nasze czasy. Typowe przykłady, wykorzystujące niekiedy technologię bardziej zaawansowaną, niż umożliwia to nauka XXI wieku, to hinduskie rowery z VII wieku, wykonana za pomocą elektronarzędzi bransoleta z epoki lodowcowej oraz babilońskie zapałki z drugiego tysiąclecia p.n.e.
Kolejne przykłady najwyższej jakości technologii starożytnego świata, obejmują rzymski beton, inkaską architekturę odporną na trzęsienia ziemi, egipskie leki na raka, wydajną i bezpłatną publiczną opiekę zdrowotną w cesarskich Chinach, odlany w Indiach w V wieku nierdzewny żelazny filar, najdłuższy w historii pływający most, skonstruowany przez perskich inżynierów, tureckie podziemne miasta dla dziesiątek tysięcy mieszkańców, perskie lodówki, peruwiańskie studnie i chińskie zbiorniki wodne. Wszystkie są nadal używane, nawet po ponad tysiącu lat nieprzerwanej eksploatacji. Stanowią one zaledwie kilka przykładów dawnych osiągnięć, których współczesna cywilizacja jeszcze nie powieliła.