Easy Charm

Easy Charm

Tytuł oryginału: Easy Charm
Tłumaczenie: Gabriela Iwasyk
Ilość stron: 304
Rodzaj: oprawa miękka
Format: 130x205
Data wydania: 2019-02-26
EAN: 9788324169382
Erotyka

Tom 2 nowego cyklu Big Easy


Nowy Orlean, miasto zwane Big Easy.
Tu wszystko jest na pełnym luzie: zabawa, muzyka, miłość…


Gabrielle Boudreaux – najmłodsza z rodzeństwa bogatej nowoorleańskiej rodziny Boudreaux – samotnie wychowuje synka i prowadzi pensjonat na rodzinnej plantacji pod Nowym Orleanem. Odniosła sukces, ma mnóstwo gości, a jednak w głębi serca czuje się samotna. Aż do dnia, kiedy w pensjonacie zjawia się kuzyn jej przyjaciółki – kontuzjowany, załamany i nieprzyzwoicie seksowny.
Rhys O’Shaughnessy jest najlepszym baseballistą w pierwszoligowej drużynie z Chicago. Sport to całe jego życie. Gdy doznaje poważnej kontuzji i ma w perspektywie sezon na ławce rezerwowych, szuka schronienia w Inn Boudreaux. Myśli tylko o jednym: zrobić wszystko, żeby odzyskać formę. Nie przewiduje, że ulegnie czarowi swojej oszałamiająco pięknej gospodyni. Jaką decyzję podejmie, kiedy ramię się wygoi i będzie mógł wrócić do gry? Bo tak czy inaczej będzie musiał zrezygnować z czegoś, co kocha…


KRISTEN PROBY uwielbia mocne historie miłosne i wyraziste postacie z poczuciem humoru. Jej bohaterowie to samce alfa, apodyktyczni, ale i opiekuńczy, a bohaterki są silne i namiętne.
Jej wydana w wielu krajach seria Ze Mną w Seattle to bestsellery ze szczytu amerykańskich list. Wszystkie kolejne tomy były na 1. miejscach Amazonu. Seria Pokusa to także bestsellery „New York Timesa” i „USA Today”.

Prolog


Osiem lat temu

Gabby

Jak zareaguje? Co powie? Co zrobi?

Boże święty, jestem w kompletnej rozsypce!
Siedzę na werandzie naszego domu na plantacji i czekam na Colby’ego, który ma po mnie podjechać. Jest moim chłopakiem od czterech miesięcy, naprawdę go kocham.
Mówię serio, kocham go i zawsze będę kochać.
Jest wysoki, przystojny i zabawny. Ciągle mówi mi, że mnie kocha. A miesiąc temu po raz pierwszy się kochaliśmy – i było cudownie!
Jak w filmie...
Ale teraz czuję się, jakbym miała w brzuchu rój motyli, które właśnie wzbiły się do lotu. Z nerwów przebieram palcami, nie mogę się powstrzymać.
Mam nadzieję, że nie będzie na mnie zły. Mam nadzieję, że będzie tak samo podekscytowany jak ja! Stresuję się na samą myśl o tej rozmowie, ale Charly mówi, że zdecydowanie powinnam mu powiedzieć. I ma rację. Dzięki Bogu za starsze siostry!
Wreszcie samochód Colby’ego skręca na nasz podjazd. Wiekowy pontiac wydaje mi się dziś jeszcze bardziej hałaśliwy niż zwykle. Pewnie tłumik wyzionął wreszcie ducha.
Colby ciągle grzebie w tym samochodzie. A ja nie mam absolutnie nic przeciwko temu, bo w ten sposób mogę się przyglądać, jak podczas pracy naprężają mu się mięśnie. i podawać mu narzędzia.
Ileż to razy pieściliśmy się w tym samochodzie…!
Wysiada z auta, a ja szeroko się uśmiecham na jego widok. Ciemne okulary przesłaniają intensywnie błękitne oczy, a na ustach błąka mu się ten bezczelny uśmieszek. Ma na sobie T-shirt z nadrukiem zespołu Fall Out Boy i dżinsy. Radośnie zeskakuję po schodach, przejęta naszym spotkaniem.
– Cześć, kotek! – mówi, biorąc mnie w ramiona. Pospiesznie się rozgląda, a upewniwszy się, że nikogo nie ma, obdarza mnie namiętnym całusem. – Pięknie dziś wyglądasz!
– Dziękuję. – Biorę głęboki wdech i przyklejam do ust pewny siebie uśmiech. – Chodźmy na chwilę do ogrodu, chciałam pogadać.
– Nie mamy czasu, kotek. Scott i reszta ekipy już na nas czekają.
– To tylko grill – przypominam mu. – A ja mam ci coś ważnego do powiedzenia.
Uśmiecha się i zakłada mi kosmyk włosów za ucho, jakbym była niesfornym dzieciakiem, do którego trzeba mieć świętą cierpliwość. Colby uważa, że ma prawo traktować mnie z góry, bo jest ode mnie o całe dwa lata starszy. Poza tym ma się za pana całego świata, no bo przecież mając całe dwadzieścia jeden lat, może już sobie kupić w sklepie piwko i w ogóle. Trochę działa mi to na nerwy.
Ale tak w ogóle to najsłodszy chłopak na świecie!
– Okej, możemy chwilę pogadać – mówi, a ja prowadzę go w stronę tej ławeczki w ogrodzie, której nie widać z domu. Jest lato i jest gorąco, ale to miejsce jest ukryte w cieniu i panuje tu miły chłód. – Co się dzieje?
– Ja… – Przygryzam dolną wargę i nieśmiało zerkam na niego. – Czy mógłbyś, proszę, zdjąć okulary?
Marszczy czoło, ale zdejmuje okulary i uważnie mi się przygląda:
– Co jest grane?
– Jestem w ciąży.
Kilka razy mruga oczami, puszcza moją rękę i gwałtownie się ode mnie odsuwa, teraz już w ogóle się nie dotykamy.
– Nie pierdol.
– Zrobiłam sześć testów, Colby.
– To jest, kurwa, niemożliwe!
– Posłuchaj, wiem, że to raczej niespodziewane…
– Niespodziewane? – Ze śmiechem potrząsa głową. – Przecież uważaliśmy!
– Ale nie za pierwszym razem – przypominam mu. Dobrze to pamiętam. Powiedział, że chce, żebyśmy się naprawdę poczuli, bo pierwszy raz powinien być wyjątkowy.
– To był tylko jeden raz, Gabby.
Dlaczego ma minę, jakbym próbowała go okłamać?
– Mogę ci pokazać testy… – odpowiadam i próbuję wziąć go za rękę, ale gwałtownie się odsuwa.
– Nie ma takiej potrzeby. Pozbądź się tego.
Na dźwięk tych słów aż się wzdrygam.
– Co? – Jestem zszokowana.
– Słyszałaś. Pozbądź się tego. Zapłacę.
– Nie.
Pozbądź się tego?
Wstaje, odchodzi kilka kroków, po czym zawraca w moją stronę:
– Jeśli myślisz, że zmarnuję sobie życie, bo tak ci się spieszyło, żeby rozłożyć przede mną nogi, to bardzo się mylisz!
– Słucham!? – Zrywam się i wbijam mu palec w pierś; teraz jestem już nieźle wkurzona. – Do tańca trzeba dwojga, Colby! A ja nie jestem dziwką. Byłeś moim pierwszym facetem.
– To ty tak twierdzisz…
Szczęka mi opada. Naprawdę to powiedział?
– Przecież się kochamy. – Próbuję zachować zimną krew, ktoś tu musi myśleć racjonalnie. – Możemy spróbować…
– Nie kochamy się, Gabby. – Wywraca oczami. – Jezu, ale ty jesteś naiwna! Jest lato, a my dobrze się razem bawimy. Tylko tyle.
– Co ty wygadujesz? – Cofam się i obronnym gestem obejmuję brzuch. – Przecież tyle razy mi mówiłeś, że mnie kochasz...?
– Taaa, to taki sam sposób jak każdy inny, żeby ci się dobrać do majtek – mówi z naciskiem, po czym parska śmiechem, kiedy z niedowierzaniem wlepiam w niego wzrok. – Tak się kończy umawianie się z dziewicą…
– Przestań! Mam dziewiętnaście lat. Nie jestem już dzieckiem.
– Masz rację. W taki razie zachowaj się jak dorosła i zajmij się tym.
Potrząsam głową, a w oczach wzbierają mi łzy:
– Teraz to już sama nie wiem, kim ty naprawdę jesteś…!
– Jestem tym samym Colbym, który przed momentem tu przyjechał. Nie mam zamiaru wychowywać dzieciaka, Gabby. Nie piszę się na to. Więc weź się, kurwa, w garść i czym prędzej się tego pozbądź.
Zakłada okulary i odchodzi, a ja stoję w miejscu jak słup soli. Słyszę, jak samochód rusza, po czym odjeżdża. A ja w zwolnionym tempie osuwam się na ławkę.