Pomyłki badaczy dziejów Ziemi

Pomyłki badaczy dziejów Ziemi

Tytuł oryginału: Irrtümer Der Erdgeschichte
Ilość stron: 318, zdjęcia czarno-białe i kolorowe
Rodzaj: oprawa miękka
Format: 165x235
Data wydania: 2022-04-04
EAN: 9788324177318
Prehistoria i historia - kontrowersyjne teorie
Bestseller

Nowa książka w bestsellerowej serii odkrywającej zakazaną historię ludzkości.

Słynny geolog szokuje podważając naukowy obraz świata:
Ludzie i dinozaury żyli jednocześnie…
Epoki kamiennej nie było!

Negująca teorię ewolucji alternatywna teoria dziejów Ziemi, w której obecny wygląd naszego świata ukształtowały globalne katastrofy i zmiany ziemskiego pola magnetycznego kilkanaście tysięcy lat temu.

HANS-JOACHIM ZILLMER, geolog, inżynier, znany popularyzator nauki, członek New York Academy of Science, przedstawia skutki globalnych ziemskich katastrof z czasów prehistorycznych (potopów, dryfów kontynentów, przesunięcia osi Ziemi) i wpływ zjawisk geoelektrycznych na przeszłość naszej planety – znacznie młodszej niż podaje oficjalna nauka.

Hans-Joachim Zillmer twierdzi, że w Układzie Słonecznym znajduje się jeszcze jedna wielka nieodkryta planeta, o której już 6000 lat temu pisali Sumerowie!

Autor dowodzi, że ludzie i dinozaury żyli jednocześnie jeszcze 10 000 lat temu, a przyczyną zagłady dinozaurów były zaburzenia sił elektrycznych pomiędzy planetami Układu Słonecznego.

Kontrowersyjny badacz zaprzeda obowiązującej do dziś, najważniejszej XIX-wiecznej teorii geologicznego kształtowania Ziemi, przedstawiające tezę, że obecny kształt kontynentów jest rezultatem gigantycznych powodzi sprzed tysięcy, a nie milionów lat. Według niego Andy i Góry Skaliste wypiętrzyły się dopiero kilka tysięcy lat temu, a Amazonka 10 000 lat p.n.e. wpadała do Pacyfiku, nie do Atlantyku.

Ilustrując swoje koncepcje rewelacyjnymi zdjęciami, Zillmer przedstawia fakty, które przeczą utartym dogmatom i proponuje alternatywne teorie, które podważają podstawy naukowego obrazu świata.

WSTĘP

Ta książka może odmienić wasze poglądy, zgromadzony w niej materiał podważa bowiem podstawy „naukowego” obrazu świata. Wszystkie złożone zależności zostały tu przedstawione w sposób zrozumiały dla laików. Autor posłużył się faktami z zakresu wielu dyscyplin. Lektura tej książki pozwoli czytelnikom odbyć podróż w przeszłość, poznać kosmologiczne aspekty historii Ziemi i nakreślić perspektywy na przyszłość.
Ta książka to herezja, jeśli uznać, że powszechny dziś światopogląd oparty na kosmicznej mechanice Newtona i teorii ewolucji Darwina jest słuszny. Promowane przez te teorie wartości – harmonia i stałość (zarówno w odniesieniu do Ziemi, jak i do kosmosu) – wspiera teoria Charlesa Lyella. Zgodnie z nią, przemiany powierzchni Ziemi są wynikiem działania, tylko i wyłącznie, stałych sił. W dogmat ten geolodzy wierzyli aż do roku 1980, kiedy to Luis Alvarez winą za wyginięcie dinozaurów obarczył meteor. Mimo to w dalszym ciągu w zasadzie nie bierze się pod uwagę hipotezy o globalnych katastrofach, którą w 1821 roku przedstawił Georges Cuvier. Nie zmienił tego nawet fakt, że prof. dr Alexander Tollmann, do niedawna kierownik wydziału geologii uniwersytetu w Wiedniu, dowiódł, że około 9500 lat temu miał miejsce ogólnoświatowy kataklizm – globalny potop. Tego „(prawie) końca świata” nie da się przecież pogodzić z powolnym, ewolucyjnym rozwojem.
Książka ta przedstawia po kolei katastrofy (np. potop), które miały miejsce w czasach historycznych (były one już omawiane w książce Pomyłka Darwina). Pokazuje ich wpływ na nasz obraz świata, wskazuje, że stoją one w sprzeczności z obowiązującymi poglądami, i przedstawia teorie alternatywne. Stanowi swego rodzaju „pogrzeb teorii ewolucji”, jak to określił w liście do autora dr Heinrich Kruparz, były wykładowca geologii na uniwersytecie w Ouro Pręto w Brazylii. Zdaniem Kruparza jest to jednak pogrzeb wątpliwy, bowiem przedstawiona w książce argumentacja jest sprzeczna z zasadami geologii. Dr Kruparz zapomina, że przy tego rodzaju pochówku grzebie się często także zasady, dotąd dla naukowców niepodważalne. Podobnie opinie naukowe zmieniają się też wtedy, kiedy nowy profesor obejmuje katedrę.
Naukowe dogmaty to nic innego niż wnioski albo założenia teoretyczne opierające się na doświadczeniu i eksperymencie. Muszą one zgadzać się z faktycznym stanem rzeczy, a nie odwrotnie! Tymczasem chętnie – niekiedy jest to rozmyślne oszustwo – myli się przyczyny ze skutkami. Wszystkie przedstawione w tej książce odkrycia są nie do pogodzenia z panującymi dogmatami. Dlatego też obok wyników badań terenowych autora i jego ustaleń zamieszczono tu nowe ciekawe teorie oparte na najświeższych doniesieniach naukowych.
Rozpowszechniona jest błędna opinia, że nowe wyniki badań naukowych są automatycznie akceptowane. Tymczasem w Pomyłce Darwina zwróciłem uwagę na to, że ze względu na różnice morfologiczne ptaki nie mogą pochodzić od teropodów (dinozaurów), jak się powszechnie uważa. Moje ustalenia zostały potwierdzone przez badania prowadzone niezależnie w Ameryce i w Chinach. Inne badania dowiodły mylności przypuszczeń biologów (bliższe informacje na ten temat można znaleźć w Internecie: www.zillmer.com). Odkrycie nielotnego praptaka (Longisquama insignis), starszego o 70 000 000 lat od uważanego dotąd za przodka ptaków archaeopteryksa, dowodzi, że ptaki nie mogą pochodzić od dinozaurów, bo te były współczesne praptakom („BdW”, 27 czerwca 2000 r. i „Focus”, 26/2000 r.). Mimo to w czasopismach popularnonaukowych w dalszym ciągu zamieszcza się barwne plansze obrazujące pochodzenie ptaków od dinozaurów, nie opatrując tego najmniejszym zastrzeżeniem. Takie postępowanie utrwala pewne opinie. Laicy nie zdają sobie sprawy, że aby dotrzeć do szerszej publiczności, każda nowa idea musi przejść przez gęste sito akademickiej nauki.
Alternatywne prace naukowe są rozpowszechniane i akceptowane, tylko jeśli znalazły uznanie w oczach czasopism naukowych. Dlatego w rozpowszechnianiu nowinek naukowych kluczową rolę odgrywają media. Prasa musi jednak brać pod uwagę to, jak publikowane doniesienia wpłyną na sprzedaż, czy będą do przyjęcia dla czytelników. Tymczasem powtarzane na okrągło teorie kształtują czytelnika. Określone sformułowania – np. „proces powstawania skamielin” – same starczają za dowód, którego nikt nie próbuje podważyć.
Media więc nie mogą sobie pozwolić na prezentowanie zbyt kontrowersyjnego materiału. Artykuły przysyłane do czasopism naukowych są najpierw sprawdzane i oceniane przez ekspertów. Jaki ekspert zaś zgodzi się na to, żeby dzieło jego życia – lub choćby jego opinia – zostało podane w wątpliwość? Nawet autorzy z tytułem naukowym publikujący kontrowersyjne artykuły z zakresu innej dyscypliny niż ich własna nazywani są ekscentrykami, blagierami, fantastami, kłamcami albo po prostu ignorantami.
Ponieważ naukowcy muszą dbać o swoją pozycję i karierę, sensacyjne odkrycia przechodzą przez akademickie sito. Laicy nic o tym nie wiedzą – zdaje im się, że wszystko (tzn. konwencjonalne idee) zostało już dawno dowiedzione i potwierdzone. Tak więc wiele XIX-wiecznych odkryć (pochodzących zatem z czasów, kiedy teoria ewolucji nie była jeszcze powszechnie akceptowana), i to dobrze udokumentowanych odkryć, po prostu pomija się milczeniem, ponieważ stoją w sprzeczności z obowiązującymi dziś dogmatami i mogłyby posłużyć do ich obalenia.
Stare teorie naukowe ignoruje się, jeżeli nie pasują do panującego światopoglądu. W Pomyłce Darwina przedstawiłem teorię nieorganicznego pochodzenia ropy naftowej i jej analizę w świetle modelu globalnych katastrof. Tymczasem w pewnym niemieckim czasopiśmie popularnonaukowym ukazał się artykuł obszernie i barwnie omawiający faworyzowaną ideę organicznego pochodzenia ropy. Gdy zwróciłem uwagę, że w wielostronicowym artykule można było choćby jedno zdanie poświęcić teorii alternatywnej, otrzymałem taką oto odpowiedź: redakcja zna tę teorię, ale w nią nie wierzy, dlatego nie została ona uwzględniona. Czytelnicy nie dostali więc wcale wyczerpujących informacji. Nie wspomniano, że w ogóle istnieje jakaś alternatywna, oparta na naukowych podstawach teoria.
Nowym, być może wartościowym koncepcjom brakuje poparcia. Dlatego niezależnym naukowcom (a także zainteresowanym dyletantom) przypada ważna rola. Ta książka, wykorzystując nowe, pozornie kontrowersyjne wyniki badań, przedstawia pewien alternatywny scenariusz, który wprawdzie na pierwszy rzut oka może się wydawać fantastyczny, ale za to pozwala zdemaskować sprzeczności w naszym obrazie świata. Autor nie oczekuje, że czytelnicy zaakceptują wszystkie przedstawione w książce teorie. Wierzy, że sami zdecydują, co przyjąć, a co odrzucić.
Książka ta posuwa się dwoma torami: z jednej strony przedstawia fakty, które nie mieszczą się w obrębie konwencjonalnych teorii, z drugiej zaś szkicuje alternatywne modele myślowe. Modele te nie roszczą sobie pretensji do tego, by być całkowite i ostateczne. Są to raczej pewne przemyślenia uwzględniające pomijane dotąd fakty; równocześnie burzą one skostniałe konstrukcje myślowe, których szkielet stanowią ortodoksyjne „teorie równomiernego rozwoju”. W ten sposób oczyszczają przedpole dla nowych, rewolucyjnych idei.

Rozdział 1
Ludzie z dinozaurami na wspólnym portrecie

 

Teoria ewolucji została wymyślona w XIX wieku, mimo że brak było 
na nią jakichkolwiek dowodów i do dziś nie udało się jej udowodnić. Liczne wewnętrzne sprzeczności i wiele odkryć przemawiają przeciwko darwinizmowi. W Ameryce odnaleziono bardzo stary rysunek naskalny, który przedstawia prehistorycznych Indian i dinozaury.


Żyjący uznani za wymarłych

Osiemnastego lutego 1928 roku podczas prac remontowych prowadzonych w ratuszu w Eastland (Pensylwania) rozebrano mur. Robotnicy bardzo się zdziwili, gdy za murem odkryli dwie zabiedzone, ale – ku powszechnemu zaskoczeniu – żywe żaby („IlW”, 8/1998, s. 61). Okazało się, że celowo zamurowano je podczas budowy w 1897 roku, żeby rozwiązać pewną zagadkę. Od wieków przyrodników nurtuje problem „żabich dziur”. Najwcześniejsze opisy żab, które w zamknięciu przeżyły wiele lat, pochodzą z XII wieku. Do dziś na całym świecie odnotowano około 300 podobnych przypadków. Otóż zdarza się, że żaby, często wysuszone i – zdawać by się mogło – bez otworu gębowego, wiele lat żyją zamknięte np. wewnątrz skały. Taką żabę, uwięzioną w geodzie (bąblu powietrza w skale), można podziwiać w angielskim Booth Museum of Natural History (il. 1).
Obecnie sądzi się, że żaby uwięzione w żabich dziurach wśliznęły się tam przez szczelinę, „odżywiały się małymi owadami i rosły, aż nie mogły już przecisnąć się z powrotem. Szczelina z czasem wypełniła się piaskiem albo wapieniem, tak że znaleziska takie mogą sprawiać wrażenie cudów”, jak to opisuje „IlW”. Jest to jednak wyjaśnienie mało prawdopodobne. Dawniej sądzono, że żaby zostały uwięzione w piaskowcu przed milionami lat, w czasie gdy dopiero powstawał z piasku. To wydaje się bardziej logiczne. Oczywiście nikt nie wierzy w to, że mogły tyle czasu przeżyć. Z pewnością jest to nieprawdopodobne. Jeśliby jednak większość skał powstała wskutek rozlicznych katastrof, np. podczas potopu sprzed kilku tysięcy lat, teoria ta byłaby dużo bardziej prawdopodobna. Jak stare są w istocie skały?