Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały? Tom 1. Dinozaury i potwory mórz i jezior

Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały? Tom 1. Dinozaury i potwory mórz i jezior

Tytuł oryginału: Still In Search of Prehistoric Survivors: The Creatures That Time Forgot?
Tłumaczenie: Joanna Dżdża, Justyna Sarna, Agnieszka Weseli; konsultacja: Mikołaj Golachowski - doktor nauk przyrodniczych
Ilość stron: 464, zdjęcia czarno-białe
Rodzaj: oprawa miękka
Format: 165x235
Data wydania: 2018-11-20
EAN: 9788324167210
Prehistoria i historia - kontrowersyjne teorie

Kultowy bestseller światowego autorytetu kryptozoologii

 

 

 

Czy pradawne zwierzęta uważane za wymarłe w czasach prehistorycznych nadal żyją?

 

Karl Shuker, brytyjski doktor zoologii, stał się najwybitniejszym przedstawicielem… kryptozoologii - dziedziny zajmującej się zwierzętami, których istnienie jest odrzucane przez naukę. Jest znany na całym świecie jako badacz wszystkich aspektów zwierzęcego życia i niewyjaśnionych fenomenów. Ujawnił i zbadał więcej zaginionych gatunków niż jakikolwiek inny naukowiec. Wynikiem jego wieloletnich badań jest encyklopedyczna wiedza, którą zastosował w praktyce, przedstawiając w kilkudziesięciu publikacjach obiektywne i przekonujące argumenty na to, jakimi zwierzętami mogą być te nieznane gatunki.

 

Książka Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały? to apogeum osiągnięć doktora Shukera. Kilkaset bogato ilustrowanych stron - w znakomitej części wypełnionych rysunkami specjalizującego się w ilustracji kryptozoologicznej Williama M. Rebsamena - składa się na najobszerniejsze kompendium wiedzy o tajemniczych zwierzętach, którym kiedykolwiek przypisywano prehistoryczny rodowód.

 

Tom 1 przedstawia dinozaury i zwierzęta żyjące w wodzie, które mogły przetrwać do dziś, choć według naukowców głównego nurtu wymarły nawet przed milionami lat. Doktor Shuker ze swadą i pasją utalentowanego pisarza i skrupulatnością naukowca bada fascynujące kryptozoologiczne zagadki: od kongijskiego „smoka” mokele-mbembe, przez morskie węże, po megalodony - „rekiny z koszmarów”. I usiłuje odpowiedzieć na intrygujące pytania:

Czy potwory z jezior – słynne jak Nessie i mniej znane, jak morgawr, Ogopogo czy budzący grozę bezimienny stwór z syberyjskiego jeziora Chajyr – są wielkimi żółwiami, fokami, gigantycznymi skorupiakami? Może to pradawne zauropody, które przetrwały w mrocznych wodach? I czy inne gatunki dinozaurów ocalały z wielkiego wymierania?

 

W przygotowaniu tom 2:

  • Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały? Na lądzie i w powietrzu

Wprowadzenie
Zaginione światy i żywe skamieniałości – fikcja czy fakt?

 


Obejrzę, co me oczy zastały
I wezwę z mglistej Przeszłości
Formy, co swego czasu istniały
.
Henry Wadsworth Longfellow
Poświata słońca


Przed rewolucją w dziedzinie biologii, która rozegrała się na scenie naukowej, kiedy w połowie XIX wieku Charles Darwin opracował teorię ewolucji, zoolodzy, a nawet paleontolodzy byli głęboko przekonani, że wszystkie gatunki zwierząt pozostawały od zawsze niezmienne i nigdy nie wymierały.
Odkryte już wtedy liczne skamieniałości powinny były wystarczyć jako dowód na to, że zwierzęta ewoluowały z form prymitywnych w lepiej rozwinięte oraz że ewolucji tej musiało towarzyszyć wymieranie (eliminacja gatunków, które nie były w stanie przetrwać w obliczu konkurencji bardziej skutecznych form życia). Jednak ówcześni naukowcy wyjaśniali, że te kłopotliwe szczątki to kości przedpotopowych potworów – starożytnych stworzeń, które zginęły na zawsze w wielkim potopie, który przeżył Noe.
Obecnie sytuacja diametralnie się zmieniła – ewolucja i towarzyszące jej wymieranie gatunków uznaje większość naukowców – dlatego wyjątkowy upór przy pewnej wyraźnie anachronicznej koncepcji tym trudniej jest zrozumieć. Chodzi mianowicie o koncepcję mówiącą, że istoty prehistoryczne nie mogły przetrwać do dzisiejszych czasów niezauważone. Co ciekawe, jakiekolwiek próby podważenia tego stwierdzenia stanowią nienaruszalne tabu dla znacznej części współczesnych zoologów – i w ten sposób wracamy do obalonego już przekonania o zagładzie w czasie potopu.


„Żywe skamieniałości” i „syndrom zaginionego świata”

Gdyby nigdy wcześniej nie odkryto prehistorycznego zwierzęcia, które przetrwało do czasów współczesnych, niechęć krytyków, by dopuścić taką możliwość, byłaby w pełni zrozumiała. Jednak kroniki współczesnej zoologii opisują liczne przypadki pradawnych grup lub poszczególnych gatunków uważanych za wymarłe w czasach prehistorycznych, które, jak sensacyjnie odkrywano, cały czas żyją i mają się dobrze.
Takimi „żywymi skamieniałościami” znanymi nauce od dawna są na przykład tuatary Sphenodon punctatus i S. guntheri, podobne do jaszczurek sfenodonty, czyli gady ryjogłowe, z Nowej Zelandii, które przetrwały do dziś jako jedyne z tej różnorodnej niegdyś gadziej linii ewolucyjnej pochodzącej z tego samego okresu co dinozaury; skrzypłocz Limulus, reliktowy rodzaj stawonoga, który pozostał praktycznie bez zmian przez 300 milionów lat, co wiemy na podstawie skamieniałości, i jest najbliżej spokrewniony z dawno wymarłymi wielkorakami („skorpionami morskimi”); liliowce (Crinoidea), które do złudzenia przypominają rośliny, ale tak naprawdę są klasą taksonomiczną należącą do szkarłupni tak jak rozgwiazdy i były znane wyłącznie ze skamieniałości, nawet sprzed 400 milionów lat, aż w 1755 roku w morskich głębinach niedaleko karaibskiej wyspy Martyniki odkryto (jako pierwszy z wielu) żyjący gatunek; a także łodziki, kilka gatunków mięczaków z gromady głowonogów, u których przez ostatnie 500 milionów lat wystąpił nieznaczny rozwój ewolucyjny, bliżej spokrewnionych z pierwszymi głowonogami z bardzo wczesnego etapu w historii rozwoju mięczaków niż z wczesnymi głowonogami współczesnymi, które pojawiły się około 100 milionów lat później (amonitami i płaszczoobrosłymi).
Ponadto istnieje wiele słynnych przypadków gatunków, które były nieznane naukowcom aż do XX wieku, co udokumentowałem w trzech poprzednich książkach – The Lost Ark: New and Rediscovered Animals of the 20th Century, 1993 (Zaginiona arka. Nowe i ponownie odkryte zwierzęta XX wieku), oraz w dwóch zaktualizowanych wydaniach The New Zoo, 2002 (Nowe zoo) i The Encyclopaedia of New and Rediscovered Animals, 2012 (Encyklopedia nowych i ponownie odkrytych zwierząt). Są to pierwsze książki poświęcone wyłącznie najważniejszym zoologicznym odkryciom gatunków nowych lub uważanych za wymarłe mniej więcej z ostatnich stu lat i przedstawiają historię wielu niedawno ujawnionych „żywych skamieniałości”.
Najsłynniejszym i najbardziej spektakularnym przypadkiem jest bez wątpienia ryba zaliczana do celakantów. Marjorie Courtenay-Latimer, kustoszka Muzeum East London (East London Museum) w RPA 22 grudnia 1938 roku badała świeżo złowione ryby w miejscowym porcie u ujścia rzeki Chalumna i zauważyła dziwną płetwę wystającą spod sterty rekinów. Gdy udało jej się wydobyć nieżyjącego właściciela płetwy, ujrzała najbardziej niezwykłe stworzenie, jakie kiedykolwiek widziała.
Była to niebieskoszara, mocno zbudowana ryba długości 1,5 metra, której grube łuski wyglądały jak pancerz, ale jeszcze dziwniejsze były jej płetwy. Promienie płetwy grzbietowej tworzyły wachlarz tak jak w płetwach większości ryb. Natomiast promienie wszystkich pozostałych płetw były umocowane na płatach ciała, dzięki czemu płetwy te przypominały krótkie, masywne nogi. Równie niezwykła była płetwa ogonowa, zakończona nie dwoma, lecz trzema płatami – inaczej niż u wszystkich współczesnych ryb znanych naukowcom.
Nie mogąc zidentyfikować tej osobliwej ryby, Courtenay-Latimer zadbała o jej zabezpieczenie i wysłała opatrzony notatkami szkic do profesora J.L.B. Smitha, najwybitniejszego ichtiologa południowoafrykańskiego. Kiedy spojrzał na ry­sunek, od razu rozpoznał rybę, ale nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył – ponieważ na podstawie jej dziwnych cech można było zidentyfikować ją jednoznacznie jako należącą do archaicznej linii ewolucyjnej ryb trzonopłetwych, które miały wyginąć jeszcze przed dinozaurami, tj. ponad 66 milionów lat temu!
Jednak kiedy Smith zbadał rybę osobiście, nie było mowy o wątpliwościach – naprawdę był to nieznany dotąd współczesny gatunek z rzędu celakantokształtnych, znanego dotąd jedynie ze śladów kopalnych. Na cześć odkrywczyni nazwał ten gatunek Latimeria chalumnae i zaliczył do wymarłej rodziny ryb trzonopłetwych Coelacanthidae. Jednak wielu naukowców uważa, że latimeria należy do równie starej rodziny Latimeridae.
Od tamtej pory złowiono wiele innych okazów rodzaju Latimeria, głównie w wodach otaczających Komory, niedaleko Madagaskaru. Najbardziej chyba zaskakujący aspekt tego odkrycia również był związany z tymi wyspami – ich mieszkańcy znali tę rybę, którą nazywali kombessa, tak dobrze, że używali jej łusek jako papieru ściernego do naprawy opon rowerowych!
Ponadto w 1997 roku odkryto w oceanie niedaleko Sulawesi w Indonezji drugi żyjący gatunek latimerii, który oficjalnie nazwano Latimeria menadoensis.
Żywe skamieniałości odkryte od 1900 roku obejmują również m.in.:
Szereg pozornie zbliżonych do czaszołki gatunków z rodzaju Neopilina, po raz pierwszy odkrytych w latach 50. XX wieku i zidentyfikowanych jako jednotarczowce – prymitywne mięczaki, które miały wymrzeć 350 milionów lat temu.
Neoglyphea inopinata – nieokreślone zwierzę podobne do kraba, wyłowione w Morzu Południowochińskim w 1908 roku, które pozostało nienazwane i niezbadane do 1975 roku, kiedy to zostało sensacyjnie zidentyfikowane jako dziesięcionóg z infrarzędu Glypheidea, prymitywny skorupiak, uważany dotąd za wymarły 50 milionów lat temu. Drugi żyjący przedstawiciel tego infrarzędu, gatunek Laurentaeglyphea neocaledonica, został odkryty w 2005 roku w pobliżu Nowej Kaledonii.
Słynne okapi (Okapia johnstoni) – odkryte w 1901 roku na terenie obecnego lasu Ituri w Demokratycznej Republice Konga, należące do grupy leśnych żyraf o krótkiej szyi, pochodzących sprzed 30 milionów lat.
Karłowaty opos górski, zwany też drzewnicą górską (Burramys parvus) — prymitywny australijski torbacz znany wyłącznie ze skamieniałości sprzed co najmniej 10 000 lat, aż niespodziewanie znaleziono żyjącego osobnika w 1966 roku.
Pekarczyk czakoański (Catagonus wagneri) – gatunek należący do świniokształtnych, również znany tylko ze skamieniałości i uważany za wymarły w epokach lodowych, aż znaleziono żyjącego przedstawiciela w 1974 roku (patrz tom 2).
Cephalodiscus graptolitoides – wydobyty z morza w pobliżu nowokaledońskiej wysepki Lifou w 1989 roku, formalnie opisany w 1993 roku, powszechnie uważany za żyjącego przedstawiciela rzędu graptolitów, co oznaczałoby, że te tajemnicze kolonialne bezkręgowce, które miały wyginąć 300 milionów lat temu, powróciły do życia.
Skamielinowiec laotański (Laonastes aenigmamus) – sporych rozmiarów gryzoń na pierwszy rzut oka podobny do szczura, który po raz pierwszy został dostrzeżony przez zachodnich naukowców w 1996 roku, kiedy zoolog z Wildlife Conservation Society, dr Robert Timmins, zauważył na bazarze w Laosie nieżywy okaz tego gatunku. Następnie, kiedy znaleziono kolejne osobniki, a gatunek został formalnie opisany w 2005 roku, odkryto, że nie jest to zupełnie nowy gatunek nieznany wcześniej nauce, lecz jedyny odnotowany żyjący przedstawiciel rodziny gundioszczurowatych (Diaomyidae), znanej dotąd wyłącznie ze skamieniałości i uważanej za wymarłą 11 milionów lat temu.
Zarejestrowano wiele innych współczesnych matuzalemowych zwierząt, a mimo to zoolodzy w przeważającej części są stanowczo zamknięci na ekscytującą możliwość, że podobne przypadki tylko czekają na odkrycie – i wolą ją kwestionować, twierdząc, że zwolennicy cierpią na ostry „syndrom zaginionego świata”! Zaginiony świat, powieść sir Arthura Conana Doy­le’a wydana po raz pierwszy w 1912 roku, ale wciąż należąca do najpopularniejszych książek science fiction, została napisana w stylu autentycznego raportu – przypominającego wybitne relacje z odkryć zoologicznych, takie jak Podróż na okręcie „Beagle” samego Darwina czy The Naturalist on the River Amazons (Naturalista na Amazonce) Henry’ego W. Batesa – i opowiada o zespole naukowców, który odnajduje całkowicie odizolowany od otoczenia autonomiczny prehistoryczny świat położony na wysokim płaskowyżu w Ameryce Południowej, gdzie od najdawniejszych czasów przetrwało wiele imponujących stworzeń.
W żadnym wypadku nie sugeruję, rzecz jasna, że jest możliwe odkrycie całego prehistorycznego świata. Jednak w obszernej literaturze naukowej i popularnonaukowej znaleźć można niezliczone tropy i wskazówki – od relacji wiarygodnych naocznych świadków po przypuszczalne okazy zwierząt – które skłaniają do refleksji nad możliwym, choć niepotwierdzonym jeszcze, przetrwaniem rozmaitych typów prehistorycznych stworzeń w różnych zakątkach świata.
Grono otwartych naukowców oraz badaczy laików określanych mianem kryptozoologów (poszukiwaczy „zaginionych zwierząt”) dopuszczających przypuszczalne istnienie szeregu niezwykłych, wciąż nieodkrytych gatunków zwierząt stale rośnie, co doprowadziło do założenia Międzynarodowego Towarzystwa Kryptozoologicznego (International Society of Cryptozoology, ISC) – pierwszego na świecie stowarzyszenia naukowego poświęconego badaniu takich organizmów. Niestety, ISC już nie istnieje (choć na początku 2016 roku Loren Coleman, wytrawny amerykański kryptozoolog, ogłosił oficjalne rozpoczęcie działalności nowej, podobnej organizacji globalnej, Międzynarodowego Towarzystwa Kryptozoologii (International Crypto­zoology Society)), ale cele jego dawnych członków (włączając mnie samego) oraz innych badaczy kryptozoologicznych na całym świecie wciąż są aktualne. Mianowicie wydobywanie archiwalnych danych o tajemniczych stworzeniach z gąszczu często niejasnych, mało znanych publikacji, w których leżały zakopane od dziesięcioleci lub dłużej, informowanie o nich ogółu społeczeństwa, w wielu przypadkach po raz pierwszy, oraz bezpośrednie poszukiwanie tych zwierząt w terenie, kiedy tylko pojawia się ku temu sposobność.
W 2012 roku Centrum Zoologii Fortowskiej (Centre for Fortean Zoology, CFZ) z siedzibą w Wielkiej Brytanii przywróciło do życia najcenniejszy wkład ISC w rozwój kryptozoologii i rozpoczęło wydawanie nowego, recenzowanego czasopisma naukowego poświęconego kryptozoologii, a ja zostałem jego redaktorem. Do tej pory wyszły cztery numery „Journal of Cryptozoology”, zawierające artykuły naukowe poruszające szerokie spektrum tematów z dziedziny kryptozoologii, a czasopismo stało się uznanym i cenionym periodykiem.
Ale jeśli tajemnicze prehistoryczne stworzenia naprawdę istnieją, to dlaczego jeszcze ich nie znaleźliśmy? Odpowiedź na to pytanie wynika przede wszystkim z charakteru terenów, na których znajdują się ich siedliska, które wymagają ochrony ekologicznej ze względu na ich nieuchwytnych mieszkańców, a dla zachodnich badaczy chcących potwierdzić ich istnienie są praktycznie niedostępne (niekiedy bardziej ze względu na przeszkody administracyjne niż na środowiskowe!)
Najlepiej można to zilustrować na przykładzie siedlisk znanych już badaczom żywych skamieniałości. Wiele z nich znaleziono przypadkowo w połowach rozmaitych gatunków zwierząt wydobytych z głębi oceanów, które bez wątpienia wciąż skrywają kolejne niespodzianki. Większość pozostałych udokumentowanych prehistorycznych zwierząt zamieszkuje odosobnione tereny, na których od tysięcy, a nawet milionów lat nie doszło do znacznych zmian (często z powodu istotnych cech topograficznych, które skutecznie oddzielały takie obszary od bezpośredniego otoczenia).
Schowane przez dłuższy czas w takich maleńkich oazach prymitywne stworzenia uchroniły się przed konkurencją ze strony bardziej zaawansowanych gatunków, które rozwinęły się i zdobyły korzystną pozycję w innych miejscach. Czasem uciekały do tych schronień właśnie z powodu konkurencji. Tereny tego typu to na przykład: niebezpieczne łańcuchy górskie, nieprzy­jaz­ne człowiekowi lasy równikowe otoczone rzekami, dolinami o urwistych zboczach lub innymi naturalnymi barierami, odległe śródlądowe zbiorniki wodne od dawna pozbawione kontaktu z morzem i nieskażone (jeszcze) wpływem wdzierającej się wszędzie cywilizacji, a także niezamieszkane wysepki niemal lub całkowicie nietknięte przez ludzi Zachodu z powodu ich dalekiego położenia lub braku realnych perspektyw wykorzystania ich dla zysku. Wobec tego nie powinno być zaskoczeniem, że są to dokładnie te same tereny, na które od czasu do czasu udaje się wedrzeć zachodnim odkrywcom. Dostrzegają wówczas urzekające ślady zwierząt, naprawdę mogących być przedstawicielami prehistorycznych gatunków, które przetrwały do dziś i wciąż nie dają się odnaleźć i oficjalnie udokumentować.