Dziewczyna, którą byłam

Dziewczyna, którą byłam

Tytuł oryginału: The Girl I Used to Be
Tłumaczenie: Andrzej Jankowski, Joanna Nałęcz
Ilość stron: 336
Rodzaj: oprawa miękka
Format: 130x205
Data wydania: 2018-06-07
EAN: 9788324166466
Kryminał, thriller, sensacja

Miała osiemnaście lat, kiedy to się zdarzyło. Przez piętnaście lat chciała zapomnieć o dziewczynie, którą była. Myślała, że się udało. Aż do dnia, kiedy popełniła kolejny błąd…


To miała być zwykła kolacja biznesowa z obiecującym klientem.
Ale następnego dnia Gemma nie pamięta, jak skończył się ten wieczór, a zaczyna dostawać maile, zdjęcia i wideo: coraz bardziej przerażające.
W mgnieniu oka jej życie zmienia się w koszmar i wymyka spod kontroli. Gemma czuje, że prawda o tym, co się stało, jest bardziej przewrotna, niż może sobie wyobrazić. Żeby ochronić swoją przyszłość i swoją rodzinę, musi cofnąć się do innego wieczoru – sprzed piętnastu lat. I stawić czoło szokującym tajemnicom z własnej przeszłości – i prawdzie o dziewczynie, którą była...

„Torjussen trzyma w uścisku strachu czytelnika i bohaterkę, która musi zmierzyć się z tajemniczym prześladowcą i własnym lękiem. Fani Pauli Hawkins będą zachwyceni.”
„Publishers Weekly”

„Gdy własne kłamstwa zaczynają cię przytłaczać, znajdujesz się w matni, z której trudno się wyrwać. A może to gra i ktoś osacza cię jak pająk? Magnetyzująca opowieść o niebezpieczeństwie i strachu na granicy obłędu. Trudno ją zapomnieć i oderwać się od lektury.”
AGNIESZKA KRAWCZYK, portal Zbrodnicze Siostrzyczki


MARY TORJUSSEN zadebiutowała jako pisarka w 2017 roku thrillerem Dziewczyna, która się boi. Prawa do publikacji kupili najwięksi wydawcy w Europie i USA. Brytyjska telewizja zrealizuje film na podstawie powieści. Autorka pisze już trzecią powieść, w której jak zawsze zgłębia trudne relacje z najbliższymi, których - jak mówi - "czasami powinniśmy bać się najbardziej"..

 

Patronaty medialne:

zspk aln

(...)

„Dziewczyna, którą byłam” to wartki i trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Opowiada o lękach, które mają źródło w nas samych i są jak samonapędzająca się maszyna. Człowiek najbardziej się boi tego, co chce głęboko zamknąć w sobie. I nie ma pojęcia, że właśnie to zawsze wychodzi na powierzchnię. Ze strachem można walczyć, stawiając mu czoła. I właśnie tę prawdę poznajemy dzięki Gemmie Brogan.

Książkę czyta się naprawdę jednym tchem, a jej akcja nie wytraca tempa ani na chwilę. Strach bohaterki jest wręcz namacalny i udziela się odbiorcom. To oszczędny w realiach dramat, doskonale wyważony psychologicznie i pozostający z czytelnikiem na dłużej. A my, kim byliśmy w przeszłości? Jaką dziewczyną (kobietą), jakim chłopakiem (mężczyzną)? Oto jest pytanie!

zs

 

 


 

Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, nie sądziłam, że będę miała z nim problemy. Był wysoki, szeroki w barach, zbudowany jak rugbista. Dość ładny, ale nie z tych mężczyzn, na których patrzy się dwa razy na ulicy. Na pierwszy rzut oka wyglądał dość nieszkodliwie. Chyba tak zachowują się mężczyźni jego pokroju.

Zobaczyłam go tamtego dnia rano, kiedy patrzył na ogłoszenia w witrynie biura nieruchomości, którego byłam właścicielką, ale z początku niespecjalnie zwróciłam na niego uwagę. W ciągu dnia ze stu ludzi ogląda ogłoszenia, próbując zdecydować, który dom by kupili, gdyby mieli okazję, a ja szybko zrozumiałam, że zainteresowana mina nie jest równoznaczna ze sprzedażą. Trochę zwlekał, przechodził od najtańszych domów do najdroższych. Pamiętam, jak dla zabicia czasu zastanawiałam się, czego szuka.

Kiedy jednak wszedł, zatrzymał się w drzwiach, jakby na kogoś czekał. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że Rachel, nasza menedżer do spraw sprzedaży, stoi przy fotokopiarce, a Brian, nasz menedżer do spraw wynajmu, rozmawia z lokatorem. Zazwyczaj pozwalamy klientom rozejrzeć się, ale ten, który wszedł wyglądał na niezdecydowanego, więc zwabiłam go wzrokiem i uśmiechnęłam się.

- Dzień dobry – powiedziałam. – Czym mogę panu służyć?

- Nazywam się David Sanderson – odparł podchodząc, żeby usiąść przy moim biurku. – Jestem umówiony.

- Ach tak – rzekłam i zarumieniłam się. Był godzinę wcześniej niż się spodziewałam, a za pół godziny miałam zamiar wybiec na spotkanie przy kawie z Grace, moją przyjaciółką. – Cześć. Jestem Gemma Brogan. – Podaliśmy sobie ręce. – Chwileczkę, przejrzę szczegóły pana dotyczące.

Kiedy to robiłam, ukradkiem wysłałam Grace szybkiego maila. „Przepraszam, nie mogę przyjść na spotkanie. Inny termin?”

- Więc szuka pan czegoś w centrum? – zapytałam. – Widzę, że wybrał pan miejsca, które chciałby pan obejrzeć.

- Nadal nie jestem pewien, czy szukać domu, czy mieszkania – odparł. Uśmiechnął się. Uśmiech był wspaniały, cała twarz mu się rozświetliła. Zmienił go z kogoś, kto na pewno wyleci z głowy, w osobę godną zapamiętania. Nie mogłam się powstrzymać i odpowiedziałam uśmiechem. – Nie wiem, czy jestem przygotowany na dom. Wolałbym być blisko barów i siłowni.

- Będzie pan kupował tylko dla siebie?

Zobaczyłam, jak Sophie, nasza młodsza administratorka, która ciągle szukała chłopaka, rzuca ukradkowe spojrzenie Rachel. Z tego, że obie zamarły, domyśliłam się, że czekają na jego odpowiedź.

- Tak, jestem singlem – powiedział. – Szukam po prostu czegoś dla siebie.

Pomyślałam, że ma mniej więcej tyle lat, co ja, trzydzieści parę. Był taki rozluźniony i uśmiechnięty. Trudno było uwierzyć, że jeszcze żadne go nie złapała, chociaż oczywiście, mógł być po rozwodzie.

- Pan jest z Chester? – zapytałam. – Próbuję umiejscowić pański akcent.

- Dorastałem na północnym zachodzie, ale przez ostatnie dziesięć lat pracowałem w Stanach. W Bostonie. Moja spółka przeniosła mnie na jakiś czas do Zjednoczonego Królestwa. Chyba na parę lat. Sprzedałem, co miałem za oceanem. Nie ma sensu zatrzymywać starego mieszkania.

- Dla kogo pan pracuje?

- Dla „Barford’s”. W dziale sprzedaży.

Kiwnęłam głową. „Barford’s” to wielka spółka farmaceutyczna, która ma kwaterę główną w dzielnicy przemysłowej tuż pod Chester. Znalazłam nieruchomości dla paru ludzi od nich. Mówiono, że tam są świetne warunki pracy.

Przedstawił sumę, którą miał zamiar wydać. Mieściła się w górnej granicy nieruchomości w Chester. Zaczynałam się ekscytować. Mieliśmy mnóstwo nieruchomości w naszych aktach. Sprawy szły wolniej niż zazwyczaj, więc wiedziałam, że coś dla niego znajdę. Wymienił wysoką sumę i szukał czegoś w różnych rejonach. Musiałam mu coś sprzedać. Nie chciałam wrócić do biura, żeby powiedzieć moim pracownikom, że postanowił pójść do kogoś innego.

- Wyszukam parę szczegółów – powiedziałam. – To nie zajmie minuty. – Widziałam, że Sophie zajmuje się innym klientem, więc zawołałam Rachel, która wywieszała ulotki na oknie. – Rachel, zechciałabyś przygotować panu Sandersonowi coś do picia? – To nie należało do jej obowiązków, ale w tak małym biurze wszyscy musieliśmy podejmować się tego obowiązku, kiedy ktoś inny był zajęty.

Podeszła do mojego biurka.

- Woli pan herbatę, czy kawę?

- Poprosiłbym kawę – odparł.

- Z cukrem, z mlekiem, czy bez?

Spojrzałam na nią i musiałam się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Miała zaróżowioną twarz i nie była w stanie spojrzeć mu w oczy. Obie z Sophie zachowywały się tak samo, kiedy do biura wchodził przystojny facet. Były młode, były singielkami, chociaż Sophie miała nerwy ze stali, kiedy dochodziło do umawiania się na randki, a Rachel była bardziej wstydliwa i nerwowa.

- Z mlekiem, bez cukru poproszę. – Uśmiechnął się do niej.

Znów się zaczerwieniła i zniknęła w naszej maleńkiej kuchni za biurem. Sophie szybko poszła za nią. Usłyszałam stłumione chichoty.

Wypiliśmy kawę i omówiliśmy szczegóły kilku nieruchomości, które miałam na zbyciu. Wydawał się szczególnie zainteresowany mieszkaniami wychodzącymi na rzekę Dee i innymi w śródmieściu.

Spojrzałam na terminarz biurowy online. Normalnie to wysłałabym Rachel, ale tego dnia rano miała inne spotkanie. Mnie, za kilka godzin, o czwartej, czekała wycena.

- Napisał pan w mailu, że jest pan wolny do trzeciej. Jeśli pan chce, mogę zabrać pana na oglądanie kilku nieruchomości.

- Tak byłoby najlepiej – powiedział. – Chciałbym rozejrzeć się po tej okolicy. Prawie jej nie znam.

- Proszę mi dać kilka minut – powiedziałam. – Zadzwonię w parę miejsc i wezmę kluczyki.

- Jeśli pani pozwoli, to pojedziemy moim wozem.

- Dziękuję, nie trzeba – odparłam. – Będzie łatwiej, jeśli ja poprowadzę. Znam najszybsze skróty.

Poprosiłam Sophie, żeby wypytała go o parę szczegółów. Poszedł do jej biurka. Sophie miała zaledwie osiemnaście lat, dopiero co ukończyła szkołę. Nadal uczyła się fachu. Musiałam wyważyć doświadczenie i koszta, kiedy ją zatrudniałam i nadal nie byłam pewna, czy podjęłam właściwą decyzję. Kiedy telefonowałam, patrzyłam na nią, twarz miała rozjaśnioną z podniecenia. Pytała Davida o szczegóły i pracowicie wprowadzała je do komputera.