Jej wszystkie bale

Jej wszystkie bale

Tytuł oryginału: Splendid
Tłumaczenie: Agnieszka Kowalska
Ilość stron: 336
Rodzaj: miękka
Format: 135x205
Data wydania: 2023-06-14
EAN: 9788324182183
Romans historyczny
Bestseller

Światowy bestseller autorki serii Bridgertonowie sfilmowanej przez Netlixa

Powieść z cyklu Splendor

O Alexandrze Ridgeleyu wszyscy wiedzą dwie rzeczy: że jest księciem i że nie zamierza się żenić…
Wszystko zmienia się, gdy płomiennoruda Amerykanka rzuca się pod koła powozu, by uratować jego siostrzeńca. Alexander nigdy jeszcze nie spotkał takiej kobiety: odważnej i pełnej temperamentu, stanowczej i słodkiej zarazem. Ale piękna nieznajoma jest służącą, a zatem kimś zupełnie nieodpowiednim dla wysoko urodzonego arystokraty...
Chyba że okazałoby się, że wcale nie jest tym, kim się wydaje...
Dlaczego więc udaje kogoś, kim nie jest?

Sam czar, urok i humor.  „Romantic Times”

JULIA QUINN, autorka nr 1 na listach „New York Timesa”, nazywana jest współczesną Jane Austen. Jej romanse historyczne są tłumaczone na 29 języków, wydawane w milionowych nakładach i obsypywane nagrodami, w tym wielokrotnie RITA (odpowiednik filmowego Oscara). Seria Bridgertonowie została zekranizowana przez Netflixa.

Prolog
Boston, stan Massachusetts
Luty 1816 roku

Odsyłasz mnie?
W fiołkowych oczach Emmy Dunster malowało się zaskoczenie i rozczarowanie.
– Po co tak dramatyzować? – odparł jej ojciec. – Oczywiście, że cię nie odsyłam. Po prostu spędzisz rok z kuzynami w Londynie.
– Ale… dlaczego?
John Dunster sprawiał wrażenie zakłopotanego.
– Myślę, że powinnaś zobaczyć trochę świata, to wszystko.
– Ale ja już byłam w Londynie. Dwa razy.
– Cóż, to prawda, ale teraz jesteś starsza…
– Ale…
– Nie rozumiem, dlaczego tak się opierasz. Henry i Caroline kochają cię jak własne dziecko, a ty sama mówiłaś, że bardziej lubisz Bellę i Neda niż swoich znajomych w Bostonie.
– Ale oni są u nas od dwóch miesięcy. Nie zdążyłam się za nimi stęsknić.
John skrzyżował ręce na piersi.
– Płyniesz jutro z nimi i tyle. Jedź do Londynu, Emmo, rozerwij się.
Spojrzała na niego podejrzliwie.
– Czy próbujesz wydać mnie za mąż?
– Oczywiście, że nie! Po prostu pomyślałem, że dobrze ci zrobi zmiana otoczenia.
– Nie zgadzam się. Są tysiące powodów, dla których nie powinnam teraz wyjeżdżać z Bostonu.
– Doprawdy?
– Tak. Weźmy na przykład ten dom. Kto będzie nim zarządzał, kiedy wyjadę?
John uśmiechnął się pobłażliwie.
– Emmo, mieszkamy w domu, który ma dwanaście pokojów. Zarządzanie nim nie jest bardzo trudne i nie wątpię, że pani Mullins doskonale sobie z tym poradzi.
– A co z moimi przyjaciółmi? Będę straszliwie za nimi tęsknić. I Stephen Ramsay będzie rozczarowany, jeśli wyjadę tak nagle. Myślę, że zamierza mi się oświadczyć.
– Na miłość boską, Emmo! Przecież ty masz w nosie młodego Ramsaya. Nie powinnaś rozbudzać nadziei w tym biednym chłopcu tylko dlatego, że nie chcesz jechać do Londynu.
– Ale myślałam, że ty chcesz, żebyśmy się pobrali. Jego ojciec to twój najlepszy przyjaciel.
John westchnął.
– Kiedy mieliście dziesięć lat, mogłem sobie wyobrażać wasze małżeństwo w przyszłości. Ale już wtedy było oczywiste, że do siebie nie pasujecie. W ciągu tygodnia doprowadziłabyś go do szaleństwa.
– Twoja troska o jedyne dziecko jest poruszająca – mruknęła Emma.
– A on zanudziłby cię na śmierć – dokończył łagodnie John. – Chciałbym tylko, żeby i Stephen zdał sobie z tego sprawę. I to jeszcze jeden powód, żebyś opuściła Boston na jakiś czas. Kiedy będziesz daleko, on może w końcu poszukać innej kandydatki na żonę.
– Ale ja naprawdę wolę Boston.
– Przecież uwielbiasz Anglię – odparł John z nutą rozdrażnienia w głosie. – Kiedy ostatnio stamtąd wróciliśmy, nie przestawałaś mówić o tym, jak bardzo ci się podobało.
Emma przełknęła ślinę i nerwowo przygryzła dolną wargę.
– A co z firmą? – spytała cicho.
John westchnął ciężko.
– Emmo, Dunster Shipping nie zniknie, kiedy wyjedziesz.
– Ale jeszcze tyle muszę się nauczyć! Jak mam ją kiedyś przejąć, jeśli teraz wszystkiego się nie nauczę?
– Emmo, oboje doskonale wiemy, że nikomu bardziej niż tobie nie chciałbym zostawić firmy. Zbudowałem Dunster Shipping od podstaw i Bóg jeden wie, że chciałbym, żeby firma została w rodzinie. Ale musimy stawić czoło faktom. Większość naszych klientów nie będzie chciała prowadzić interesów z kobietą. A pracownicy nie będą słuchać twoich poleceń. Nawet jeśli nosisz nazwisko Dunster.
Emma zamknęła oczy. Wiedziała, że ojciec ma rację, ale to było tak niesprawiedliwe, że chciało jej się płakać.
– Wiem, że nikt nie pokierowałby lepiej Dunster Shipping – powiedział łagodnie ojciec. – Ale to nie znaczy, że inni są tego samego zdania. Mimo że mnie to złości, muszę pogodzić się z faktem, że firma upadłaby pod twoim kierownictwem. Stracilibyśmy wszystkie kontrakty.
– Tylko dlatego, że jestem kobietą – rzuciła z urazą.
– Obawiam się, że tak.
– Pewnego dnia pokieruję tą firmą. – Jej spojrzenie było śmiertelnie poważne.
– Wielkie nieba, dziewczyno. Nigdy nie rezygnujesz, prawda?
Emma przygryzła dolną wargę.
John westchnął.
– Czy opowiadałem ci, jak zachorowałaś na grypę?
Emma pokręciła głową, zaskoczona tak nagłą zmianą tematu.
– To było tuż po tym, jak choroba zabrała twoją matkę. Miałaś około czterech lat, byłaś takim maleństwem. – Spojrzał z miłością na swoje jedyne dziecko. – Nawet teraz jesteś drobna, ale jako dziecko… byłaś tak maleńka, że nie sądziłem, żebyś miała dość siły do walki z chorobą.
Emma usiadła, wzruszona słowami ojca.
– Ale poradziłaś sobie – powiedział nagle. – I wtedy zrozumiałem, co cię ocaliło. Byłaś po prostu zbyt uparta, żeby umrzeć.
Emma nie potrafiła powstrzymać uśmiechu.
– A ja – mówił dalej ojciec – byłem zbyt uparty, żeby ci na to pozwolić.
Wyprostował się, jakby zawstydził się własnego sentymentalizmu.
– Prawdę mówiąc, możliwe, że jestem jedyną na ziemi osobą bardziej upartą niż ty, moja córko, więc musisz pogodzić się z losem.
Emma jęknęła. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – nie uniknie wyjazdu do Anglii. Nie, żeby uważała to za karę. Uwielbiała swoich kuzynów. Bella i Ned byli dla niej jak rodzeństwo, którego nigdy nie miała. Ale mimo wszystko czasem trzeba myśleć o poważnych sprawach, a Emma nie zamierzała rezygnować z Dunster Shipping. Zerknęła na ojca. Siedział za biurkiem z założonymi na piersi rękoma i wydawał się nieprzejednany. Emma westchnęła, godząc się z porażką.
– Och, dobrze. – Wstała, żeby wyjść i zapewne zacząć się pakować, skoro następnego dnia miała wypłynąć na jednym ze statków ojca. – Ale wrócę.
– Nie wątpię w to. I nie zapomnij dobrze się bawić.
Emma posłała ojcu najbardziej psotny ze swoich uśmiechów.
– Doprawdy, papo, czy sądzisz, że odmówiłabym sobie rozrywki w Londynie tylko dlatego, że wolę być gdzie indziej?
– Oczywiście. Głupiec ze mnie.
Emma chwyciła klamkę i uchyliła drzwi.
– W końcu sezon w Londynie zdarza się dziewczynie raz w życiu. Może więc z tego skorzystać, nawet jeśli nie jest najbardziej towarzyską osobą na świecie.
– Och, cudownie! Więc udało ci się ją namówić?! – zawołała siostra Johna, Caroline, hrabina Worth, wchodząc nagle do pokoju.
– Czy nikt ci nie powiedział, że nieładnie jest podsłuchiwać? – spytał łagodnie John.
– Nonsens. Przechodziłam tylko holem i usłyszałam Emmę. Stała przy uchylonych drzwiach. Emmo, a skoro już wszystko załatwione, możesz mi powiedzieć, czy to prawda, co słyszałam, że rozbiłaś nos jakiemuś złodziejowi?
– Ach, to… – Emma zarumieniła się.
– Ach co? – zainteresował się ojciec.
– Zauważyłam, że ktoś próbuje ukraść portfel Nedowi. On i Bella sprzeczali się o coś, jak zwykle, i nawet tego nie zauważył.
– Więc zdzieliłaś złodzieja w nos? Nie mogłaś po prostu krzyknąć?
– Och, na miłość boską, papo. A cóż by to dało?
– Hm, a przynajmniej mocno go walnęłaś?
Emma przygryzła wargę.
– Myślę, że mogłam mu złamać nos.
Caroline jęknęła.
– Emmo – odezwała się cicho. – Wiesz, jak bardzo chcę zabrać cię na sezon do Londynu?
– Wiem. – Caroline była dla niej niemal jak matka. I zawsze starała się ją nakłonić, żeby częściej odwiedzała Londyn.
– I wiesz, że bardzo cię kocham i nie chciałabym niczego w tobie zmieniać?
– Tak – odparła z wahaniem Emma.
– A więc mam nadzieję, że nie obrazisz się, kiedy powiem, że w Londynie dobrze wychowane młode damy nie zwykły bić w nos podejrzanych typów.
– Och, ciociu Caroline, dobrze wychowane młode damy w Bostonie też tego nie robią.
John parsknął.
– A czy przypadkiem udało ci się odzyskać portfel Neda?
Emma próbowała posłać mu potępiające spojrzenie, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu.
– Oczywiście.
– Moja dziewczynka. – John rozpromienił się.