50 bitew, które zmieniły świat

50 bitew, które zmieniły świat

Tytuł oryginału: 50 Battles That Changed The World
Ilość stron: 462
Rodzaj: oprawa miękka
Format: 165x235
Data wydania: 2022-04-04
EAN: 9788324177042
Historia powszechna

Od Maratonu przez Hastings, Konstantynopol, Waterloo, Bitwę Warszawską po Stalingrad

Każda wielka bitwa wpływa na bieg historii. Ale jak ustalić, która najbardziej zaważyła na losach świata? Według jakich kryteriów to oceniać?
William Weir przedstawia 50 bitew według doniosłości historycznej, znaczenia dla walki o demokrację i dla przebiegu konfliktu Wschodu z Zachodem na przestrzeni dziejów.

Listę otwiera pierwsze stracie dwóch cywilizacji, dzięki któremu przetrwała pierwsza demokracja w dziejach świata – zwycięstwo Greków pod Maratonem. Dalej mamy bitwy dobrze znane (Hastings czy Waterloo) i takie, o których wiedzą tylko historycy (pod Diu czy w dolinie Jarmuka).

O polskich bitwach – pod Grunwaldem, pod Wiedniem i o Bitwie Warszawskiej – napisał polski historyk, dr Andrzej Klubiński.
I tak powstał pasjonujący przegląd toczonych na lądzie i morzu w ciągu 2500 lat starć zbrojnych, które zmieniły świat.

WILLIAM WEIR – wybitny znawca historii wojskowości, amerykański dziennikarz i pisarz, korespondent wojenny i fotoreporter armii Stanów Zjednoczonych w czasie wojny w Korei, autor popularnych książek (m.in. 50 broni, które zmieniły sposób prowadzenia wojen).

WSTĘP

Każda lista 50 bitew, które zmieniły świat jest z konieczności subiektywna. A próba ustalenia hierarchii ich znaczenia historycznego jest swego rodzaju nadużyciem. Jednakże już 150 lat temu sir Edward Creasy, prawnik, z zamiłowania historyk, stworzył pierwszy spis decydujących bitew w dziejach świata i od tej pory wciąż podejmowane są próby stworzenia takich list. Do ich najbardziej znanych autorów należą: generał J.F.C. Fuller, kapitan B.H. Liddell Hart, który z powodu zatrucia gazem i ran odniesionych podczas I wojny światowej musiał opuścić szeregi armii i został dziennikarzem, oraz pisarz Fletcher Pratt. Dzieło każdego z nich nosi oryginalne piętno. Fuller kładzie wielki nacisk na bitwy lądowe, mniej interesuje się działaniami na morzu i prawie zupełnie pomija operacje powietrzne. Liddell Hart akcentuje swoją teorię strategiczną – wyższość działań pośrednich. Zarówno on, jak i – do pewnego stopnia – Fuller głoszą pochwałę małych, dobrze wyszkolonych armii, przeciwstawiając je armiom masowym, które biorą udział w każdej wielkiej wojnie od czasów rewolucji francuskiej. W książce Pratta The Battles that Changed History (Bitwy, które zmieniły historię) czuje się wyraźnie powiew morskiego powietrza, choć większość opisanych w niej historycznych bitew toczyła się na lądzie. Pratt wyraźnie także ujawnia swój europocentryzm:
Jedną z najbardziej zadziwiających cech kultury zachodnioeuropejskiej była zdolność do osiągania rozstrzygnięć środkami militarnymi. Być może jest to czynnik, który w największym stopniu przyczynił się do tego, że kultura ta zdominowała świat. Nie twierdzę, że na Dalekim Wschodzie i w Afryce nie było wielkich bitew ani nie odnoszono wielkich zwycięstw, ale ich wyniki nie miały trwałego wpływu na dzieje świata.
Niełatwo byłoby chyba przekonać Rosjan, że zwycięstwa Czyngis-chana i narzucenie Rosji mongolskiego jarzma nie miały znaczącego wpływu na bieg dziejów. Biorąc pod uwagę, że Mongołowie przynieśli do Europy chińskie wynalazki – tani papier, druk, astrolabium i proch dymny – trudno byłoby przekonać do tego także nie-Rosjan.
W tej książce starałem się nie ulegać takim przesądom. Musimy jednak uświadomić sobie jasno, kim jesteśmy i w jakim miejscu żyjemy. To, co ważne dla autora tych słów – Amerykanina żyjącego na przełomie XX i XXI wieku – i dla jego czytelników, nie byłoby zapewne ważne dla Chińczyka z XIII wieku.
Dość łatwo udało mi się uniknąć faworyzowania jednej teorii militarnej. Jestem synem oficera Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych i ojcem oficera Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, ale sam należę do zdeklarowanych cywilów. Udział w wojnie koreańskiej, gdzie byłem korespondentem wojennym oraz podoficerem ds. informacji, pozwolił mi zyskać nieco szerszy pogląd na wojnę, ale nauczyłem się wówczas przede wszystkim tego, jak nie dać się zabić. Mimo wszystko wychowanie w rodzinie wojskowej nie pozostało bez śladu. Większość moich artykułów dotyczy dziejów militarnych i uzbrojenia. Z czterech poprzednich książek jedna, Fatal Victories (Zgubne zwycięstwa), poświęcona jest w całości historii konfliktów zbrojnych. Inna, Written With Lead (Pisane ołowiem), dotyczy legendarnych epizodów z amerykańskiej historii militarnej, między innymi bitwy pod Saratogą i ostatniej bitwy Custera. Jeszcze inna, A Well Regulated Militia (Dobrze działająca milicja), szczegółowo omawia dzieje amerykańskiej milicji.

• Każda bitwa ma pewien wpływ na bieg historii. Jak ustalić, która ma największy?
• Według jakich kryteriów należy wybierać bitwy, które zmieniły świat?
• W jaki sposób dana bitwa zmieniła bieg historii i jaki wpływ wywarła na nas ta zmiana?

Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy najpierw ustalić, jakie wartości są dla nas najważniejsze. Większość z nas za najwyższą wartość uzna wolność i demokrację. Dlatego zwycięstwo Greków pod Maratonem, dzięki któremu przetrwała pierwsza demokracja w dziejach świata, zajmuje pierwsze miejsce na mojej liście. Wielkie znaczenie ma również zachowanie ładu społecznego. Stłumienie powstania Nika pozwoliło stworzyć kodeks praw, który upowszechnił się z czasem w większości krajów zachodnich. Bitwa pod Bunker Hill, i w nieco mniejszym stopniu bitwa pod Saratogą, przyniosły Stanom Zjednoczonym niepodległość. Podobną rolę odegrało zwycięstwo Jacksona pod Nowym Orleanem. Zwycięstwa odniesione przez aliantów podczas II wojny światowej, zwłaszcza bitwa o Wielką Brytanię, były ostatnimi zmaganiami o zachowanie demokracji.
Wielkie bitwy można też rozpatrywać z punktu widzenia głównych nurtów historii. Starożytni Grecy uważali, że historia to w dużej mierze dzieje konfliktów między Wschodem a Zachodem. Koncepcja ta jest na pewno interesująca. Ogólnie biorąc, istnieją bowiem na świecie dwie cywilizacje – zachodnia i wschodnia. Pierwsza obejmuje wiele różnorodnych niekiedy kultur: od prawosławnej Rosji po świecki dorobek Stanów Zjednoczonych. Druga – dalekowschodnie kultury Chin i Japonii – obie z gruntu obce Zachodowi mimo przyswojenia sobie pewnych jego cech – oraz wiele innych, między innymi islamskich. Cywilizacja zachodnia nie zdołała wchłonąć wschodniej ani odwrotnie, lecz wcale nie dlatego, że o to nie zabiegały. Również ten konflikt datuje się od czasów bitwy pod Maratonem. Trwa nadal w epoce Aleksandra Wielkiego, Krassusa i w niekończących się walkach między chrześcijaństwem a islamem.
Zachód nie wchłonął wprawdzie Wschodu, ale z pewnością zdołał go zdominować. Przyczyniło się do tego wiele bitew. W 1509 roku pod Diu na Oceanie Indyjskim Portugalczycy rozbili flotę muzułmańską. W rezultacie nastąpiło załamanie kwitnącego handlu między krajami arabskimi a Chinami i Indiami. W cywilizacji islamu zaznaczył się wyraźny regres gospodarczy. Dziesięć lat później Hernán Cortés wylądował w Meksyku. W ciągu dwóch lat – po raz pierwszy od czasów Aleksandra Wielkiego – podbił nieeuropejskie imperium, dzięki czemu powstał nowy szlak handlowy na Daleki Wschód, wiodący przez Pacyfik. Podbój Kazania przez Rosjan w 1552 roku zainicjował ekspansję lądową Europy w kierunku Dalekiego Wschodu. Pokolenie później klęska hiszpańskiej Wielkiej Armady zdopingowała Anglików do wyprawy na drugą stronę Atlantyku i podboju Ameryki Północnej.
Najnowszą tendencją w światowej historii jest, jak się zdaje, zmierzch politycznej supremacji Zachodu. W 1940 roku istniało w Afryce tylko jedno niepodległe państwo, reszta kontynentu pozostawała we władaniu Europejczyków. Dziś w Afryce nie ma kolonii. Większość Azji i wysp dalekowschodnich, z wyjątkiem Chin, Japonii i japońskiej kolonii, Korei, była również rządzona przez państwa zachodnie. Dziś Zachód nie ma w Azji żadnych posiadłości. Tendencję tę zapoczątkowała w pewnym sensie rewolucja amerykańska, Stany Zjednoczone stały się bowiem pierwszym niepodległym krajem Nowego Świata. W ich ślady poszła wkrótce reszta kontynentu amerykańskiego. W 1905 roku Japonia admirała Tôgô pokazała, że Azjaci wyposażeni w zdobycze nowoczesnej techniki potrafią zwyciężyć Europejczyków dysponujących taką samą techniką. W 1914 roku czarni żołnierze generała von Lettow-Vorbecka udowodnili, że w równej walce dorównują walecznością żołnierzom europejskim. Z kolei to europejski kraj, Irlandia, pierwszy pokazał, w jaki sposób słabszy naród może uniezależnić się od silniejszego. Historia jest pełna takich osobliwości.


1. MARATON, 490 rok p.n.e.

WIDOK ZE WZGÓRZ

Przeciwnicy: Grecy (Miltiades) kontra Persowie (Datis)
Stawka: Przetrwanie demokracji

Kallimach obserwował Persów ze wzgórz wznoszących się nad równiną maratońską. Tak jak się spodziewał, dysponowali liczną konnicą, której większość stanowili łucznicy. Obok stali też piesi łucznicy i piechota uzbrojona we włócznie. Trudno powiedzieć, ilu żołnierzy liczyła armia perska. Na pewno nie mniej niż wojsko Kallimacha, złożone z 10 000 Ateńczyków i 1000 Platejczyków, a prawdopodobnie znacznie więcej. Możliwości Wielkiego Króla były niewyczerpane. Piechota perska miała gorsze zbroje niż Grecy i krótsze włócznie. Ale największą siłą Persów była konnica, zarówno włócznicy, jak i łucznicy. Równiny, takie jak maratońska, pozwalały na skuteczne użycie konnicy. W Grecji równin było niewiele i prawdopodobnie właśnie dlatego Persowie postanowili wylądować w tym miejscu, o dwa dni drogi od Aten. Grecy modlili się tylko, aby Spartanie przybyli jak najszybciej. Dzięki posiłkom ze Sparty wojska greckie, składające się tylko z piechoty, mog­łyby zepchnąć barbarzyńców do morza (dla Greków wszyscy obcy byli barbarzyńcami, bo zamiast ludzkiej mowy wydawali niezrozumiałe dźwięki, brzmiące jak „bar, bar, bar”).
Biegacz Filippides pobiegł do Sparty, aby prosić o pomoc. Spartanie zgodzili się jej udzielić, ale zwlekali z wysłaniem wojsk – trwało święto religijne. Tymczasem Ateńczycy i ich platejscy sprzymierzeńcy obsadzili przełęcze górskie. Dziesięciu wodzów, dowodzących pułkami ateńskimi, nie mogło dojść do porozumienia: pozostać na zajętych pozycjach czy zaatakować Persów. Kallimach był wprawdzie polemarchą, najwyższym urzędnikiem ateńskim i tytularnym dowódcą, ale w radzie wojennej miał tylko jeden głos. Podczas wojny wodzowie zmieniali się na stanowisku głównodowodzącego – każdy dowodził całym wojskiem przez jeden dzień. Miltiades, jeden z wodzów, pałał nieprzejednaną wrogością do Persów. Usilnie namawiał Kallimacha do głosowania za atakiem. Ten jednak wciąż nie mógł się zdecydować.
Żaden wódz ateński nie stał wobec tak doniosłej decyzji jak wówczas Kallimach. Mogła ona przesądzić o losie idei, która była zupełną nowością w ówczesnym cywilizowanym świecie – demokracji, czyli rządów ludu.
W najdawniejszych czasach Grecją rządzili bowiem królowie, których uważano za pomazańców bożych. Potem w większości miast-państw obalono królów i wprowadzono rządy wybitnych mężów, zwanych tyranami, którzy posiadali pełnię władzy, ale nie twierdzili, że spełniają wolę bogów. Kilkanaście lat przed bitwą pod Maratonem Ateny zmusiły ostatniego tyrana Hippiasza do opuszczenia miasta i uchwaliły prawo przeciwko tyranom.
Sytuacja była dość dziwna. Król Dariusz I kazał zięciowi Mardoniuszowi pozbawić stanowisk tyranów rządzących jońskimi poddanymi króla Persji. Tyrani przewodzili bowiem nieudanemu powstaniu Jonów przeciwko Persom. Dariusz zastąpił tyranię pseudo­demokracją. Jonowie mogli stanowić własne prawa, ale on musiał je zatwierdzić. Jednym z obalonych tyranów był Miltiades, ów wódz, który nalegał na zaatakowanie Persów. Miał on po temu osobiste powody. Urodzony w Atenach, był obywatelem ateńskim, został jednak tyranem Chersonezu Trackiego (obecnie ­Gallipoli). Po ucieczce do Aten był sądzony na mocy prawa przeciwko tyranom. Pomogło mu to, że w czasie sprawowania władzy podbił wyspę Lemnos, którą podarował rodzinnemu miastu. Dzięki temu nie tylko uwolniono go od winy, ale wybrano na jednego z wodzów. Nadal jednak istniało w Atenach stronnictwo niechętne dawnemu tyranowi.
Ateny i Eretria pomogły jońskim powstańcom, co spowodowało interwencję Persów – tak przynajmniej twierdzili sami Persowie. Zamierzali oni ukarać Ateny i Eretrię za wtrącanie się w wewnętrzne sprawy perskie. Kallimach wiedział jednak, że Dariusz chce podbić całą Grecję, a wiele miast-państw greckich już zdążył sobie podporządkować. Opierały mu się jeszcze, między innymi, Ateny i Sparta.
Nagle Kallimach dostrzegł ruch w armii perskiej. Barbarzyńcy zaczęli zwracać konie w stronę wybrzeża, gdzie cumowało 600 perskich okrętów. Kallimach podjął decyzję. Postanowił zaatakować, nie oglądając się na Spartan.

Inne książki autora