Wielkie kłamstwa o tłuszczu. Uzdrawiajaca moc tłuszczu

Wielkie kłamstwa o tłuszczu. Uzdrawiajaca moc tłuszczu

Tytuł oryginału: Ran an das Fett
Tłumaczenie: Rafał Sarna
Ilość stron: 480
Rodzaj: twarda
Format: 145x207
Data wydania: 2019-11-05
EAN: 9788324170883
Medycyna

Innowacyjne połączenie najnowszych badań naukowych z naturalnymi metodami leczenia

Przełomowy bestseller nr 1 „Der Spiegel” niemieckiej ekspertki w dziedzinie innowacyjnej dietetyki i profilaktyki medycznej oraz medycyny holistycznej.

Szeroko rozpowszechniony przesąd głosi, że ten, kto chce być zdrowy i szczupły, powinien odmawiać sobie tłustego jedzenia. Tymczasem niskotłuszczowy dogmat wywołał największą epidemię nadwagi i eksplozję chorób przewlekłych wszech czasów.

Dr Anne Fleck, nazywana pionierką zdrowia, z pasją rozprawia się z przestarzałą wiedzą. Przystępnie, z lekkością i z humorem przedstawia udokumentowane naukowo rozwiązania, które mogą umożliwić radykalną poprawę naszego stanu zdrowia.

Mądrze stosowany tłuszcz posiada ukryty potencjał pozwalający nie tylko na zapobieganie chorobom przewlekłym –schorzeniom sercowo-naczyniowym, nadwadze, depresji, chorobie Alzheimera i rakowi –lecz także na łagodzenie ich przebiegu lub leczenie.
Dr Anne Fleck wyjaśnia, jak tłuste oszustwo przeniknęło do naszych głów i jak sami w prosty sposób dzięki zdrowemu tłuszczowi możemy wzmocnić i uzdrowić nasze ciało.

 

 

Wprowadzenie

Czy potrafisz zgadnąć, co sprawia, że większość ludzi nie żyje w pełni zdrowia? A cóż by innego: fatalny brak tłuszczu! Krótko mówiąc: tłuszcz.

TŁUSZCZ! Czym tak naprawdę jest on dla ciebie? Myślisz sobie może: „Tłuszcz zostawia brzydkie tłuste plamy!”, „Tłuszcz pływa jako oczka w rosole” lub „Tłuszcz to trzęsące się boczki nad paskiem spodni”. Dla niektórych znawców sztuki i miłośników twórczości artystycznej Josepha Beuysa plamy z tłuszczu mogą być nawet środkiem artystycznego wyrazu. Jednym słowem z pewnością nie jest on „trucizną”, jak przez pomyłkę został w minionych dziesięcioleciach niesłusznie zakwalifikowany. Tłuszcz jest raczej tajemnym środkiem leczniczym najwyższej klasy, klejnotem mogącym służyć zdrowiu, który jednak jak na razie pozostaje dobrze ukryty przed wzrokiem ludzi.

Dla swojego zdrowia możesz uczynić wiele: nieco więcej się ruszać, spać odpowiednią liczbę godzin, mniej przejmować się problemami, szukać bliskości miłych, szczerych osób, a zwłaszcza przyjrzeć się krytycznie swojemu odżywianiu i pozwolić tłuszczowi na powrót z wygnania. To, co jemy, ma niebagatelny wpływ na całą biologię naszego ciała: florę jelitową, system odpornościowy, gospodarkę hormonalną i przemianę materii. Wszystkie te elementy wysoce skomplikowanej układanki, jaką stanowi nasze ciało, reagują na dostarczane mu pożywienie. To, co jemy, ostatecznie ląduje w komórkach, najmniejszych jednostkach, z jakich składa się nasz organizm. Można te podstawowe cegiełki w przyspieszonym tempie doprowadzić do ruiny lub też – dzięki przemyślanej, bogatej w tłuszcz diecie – otoczyć troską i czułą opieką.

Krótka gra myślowa: wyobraź sobie swoje ciało jako całość – doskonale uformowaną jedność składającą się z milionów komórek. Każda z tych komórek jako mikrojednostka twojego organizmu potrzebuje tłuszczu jako niezbędnego do życia budulca błony komórkowej i innych części składowych – podobnie jak ty sam albo pachnący krzaczek bazylii rosnący w kuchni czy wiewiórka w lesie potrzebujesz do oddychania powietrza. Każda żwawa komórka naszego ciała wprost łaknie tłuszczu. Niestety większość z nas jest głucha na to głośne i rozpaczliwe wołanie. Tymczasem systematycznie „natłuszczając” komórki, wkraczasz na drogę do pełnego uzdrowienia, gdyż im więcej zdrowych komórek, tym bardziej zdrowy jest też cały organizm.

Wszyscy mamy szansę na odnowienie swoich ciał – dzięki uzdrawiającej sile dobrego tłuszczu. Masz może wątpliwości? Czyżbyś nie był dla siebie więcej wart od swojego samochodu? Z nieustannym zdziwieniem przyglądam się, jak ludzie bez mrugnięcia okiem wlewają do swoich ukochanych aut „tylko najlepszy” olej silnikowy, euro więcej lub mniej nie odgrywa dla nich żadnej roli. Każdy łańcuch rowerowy, każda piła spalinowa potrzebują właściwego smaru, aby funkcjonować. Gdy jednak chodzi o własny silnik – ciało – ludzie często postępują niedbale, nieuważnie, byle do przodu… bez odpowiedniej dbałości o nie. Jedni ograniczają się do pozbawionych smaku, mdłych produktów niskotłuszczowych, inni lekkomyślnie zalewają swoje komórki bezwartościowymi tłuszczami zabójcami. Nic dziwnego, że w pewnym momencie silnik się zacina lub zaczyna nierówno chodzić. Nic też dziwnego, że infekcja goni infekcję, za rogiem czają się groźne potwory w postaci chorób przewlekłych, a pamięć, koncentracja i dobry humor nie dopisują już tak jak dawniej, bo niskotłuszczowa dieta doprowadziła do buntu na samej górze, w centrali. Choć wciąż pojawiają się przed twoimi oczami nowe alarmujące nagłówki, choć często wbija się ci do głowy, że „chude jest zdrowe!”, współczesna nauka udowadnia: tłuszcz to nie zło, ale ratunek, a miliony ludzi mogłyby odnieść pożytek z uzdrawiającej mocy tłuszczu, gdyby tylko o tym wiedziały…

Chodzi jednak o jakość tłuszczu i pozostałych „produktów spożywczych”, które dzień po dniu lądują w twoim żołądku. Mądrze wybrany, dobry tłuszcz jako idealne paliwo ma niepowtarzalną zdolność regenerowania komórek, a tym samym uzdrawiania całego organizmu. Tłuszcz daje ci szanse wywierania wpływu na zdrowie – potężniejszego, niż jesteś to w stanie sobie wyobrazić. Tłuszcz nie tylko sprawia, że jesteśmy szczupli i mądrzy, szczęśliwi i atrakcyjni, lecz także – jak udowodniono – chroni przed zawałem, udarem, cukrzycą, demencją i rakiem. Nie koniec na tym. Tłuszcz nie tylko zapobiega chorobom i łagodzi ich objawy, ale też potrafi je leczyć! Z tego względu jest podstawowym składnikiem mojej metody leczenia.

Mam nadzieję, że gdy przeczytasz już tę książkę, nabierzesz wielkiej ochoty, aby wreszcie zostawić za sobą mało zabawne liczenie oczek tłuszczu w rosole. Moja książka jest bowiem nie tylko wyznaniem wiary w tłuszcz. Zawiera ona także sprawdzone wskazówki, jak krok po kroku przemeblować własne zdrowie. Bo gdy nie ma zdrowia, wszystko traci sens! Powiedzmy sobie jednak z ręką na sercu: większość z nas obchodzi się z własnym zdrowiem dość lekkomyślnie. Dopóki nie upadniemy na nos, a do naszego życia nie wkradnie się jakieś paskudne choróbsko, wydaje nam się, że jesteśmy nieśmiertelni, i bezmyślnie postępujemy tak jak dotychczas. Wszystko jednak zaczyna się w naszym umyśle i od rzeczy, które traktujemy jako prawdziwe. Mylić się jest rzeczą ludzką, a życie jest groźne dla życia. To prawda, ale szczególnie groźny jest brak tłuszczu. Jak jednak doszło do tego jakże fatalnego nieporozumienia na jego temat?

Nie przez przypadek brakuje zdrowego tłuszczu w twoim życiu i na twoim talerzu! Przez całe dziesięciolecia „eksperci” – między innymi poprzez ogłaszane wytyczne dietetyczne – dokonywali demonizacji tego sympatycznego składnika odżywczego. Lata prania mózgu i bajka o „złym tłuszczu” od dawna przynoszą obfite owoce – także śmiertelne. W swej naiwności miliony ludzi od dziesięcioleci postępują zgodnie z dziwacznymi a zgubnymi zaleceniami, aby jeść mało tłuszczu. Przynosi to katastrofalne skutki dla ich zdrowia i eksplozję kosztów w systemie opieki zdrowotnej. W wyniku wykreślenia zdrowych tłuszczów z diety i wkroczenia na ich miejsce oczyszczonych węglowodanów i cukru ludzie na całym świecie robią się coraz grubsi i bardziej chorzy. Wytyczne żywieniowe często pozostają w tyle za najnowszym stanem badań, zgodnie z którym tłuszcze już dawno zostały zrehabilitowane. Także zalecenia przekazywane na co dzień w poradniach dietetycznych pacjentom zmieniają się stanowczo zbyt ociężale.

Ci, którzy najmniej przejmowali się spożywaniem chudych produktów spożywczych i nie trzymali się ściśle drakońskich norm, mieli chyba więcej szczęścia, jeśli chodzi o zdrowie, gdyż demonizowanie tłuszczu opiera się na wątłej hipotezie jednego tylko badacza – można je więc porównać do zamku zbudowanego na piasku. Także o tym opowiadam w tej książce. Byłam na pierwszym roku studiów medycznych w Lipsku, po upadku komunizmu, gdy zafascynował mnie tłuszcz. Jeśli jednak myślisz, że podczas wykładów dowiedziałam się czegoś o profilaktyce, dietetyce lub leczeniu przy użyciu tłuszczu, bardzo się mylisz. Niestety! Podczas studiów nie usłyszałam de facto niczego na temat dietetyki lub profilaktyki zdrowotnej. Studia medyczne są ukierunkowane – podobnie jak cały nasz system opieki zdrowotnej – przede wszystkim na choroby. „System chorobowy” wydaje mi się trafniejszym terminem opisującym naszą opiekę zdrowotną. Podczas studiów zakuwa się anatomię, biochemię, fizjologię, nauki ścisłe, włącznie z chorobami ludzi, ich typowymi objawami i sposobami diagnozy, a także ich klasycznym leczeniem za pomocą farmaceutyków i zabiegów operacyjnych. Jeśli zaś chodzi o zdrowie jako całość, a konkretnie o kwestię, jak zachować ludzi przy zdrowiu od ich najmłodszych lat, podczas licznych wykładów nie nauczyłam się niestety niczego.

W tym czasie trąbiono powszechnie o błogosławieństwie niskotłuszczowej, lecz wysokowęglowodanowej diety i ja także odżywiałam się wówczas inaczej niż dzisiaj, a mianowicie znacznie bardziej chudo, zgodnie z rzekomo zdrową dietą węglowodanową. Odbiegało to także od tego, do czego przyzwyczaiłam się w dzieciństwie. Wtedy jeszcze nikt nie potępiał tłuszczu. Podobnie podczas moich długich pobytów we Francji, w młodości i podczas studiów, tłuszcz przedstawiany był mi raczej jako przyjaciel niż wróg. Powoli jednak i niezauważalnie moimi ulubionymi klasykami stały się muesli, płatki śniadaniowe, produkty zbożowe, kanapki i czekolada. Dobry tłuszcz? Nic z tych rzeczy. Ta uboga w tłuszcze, a bogata w węglowodany dieta była całkowitym przeciwieństwem tego, co współczesna nauka o żywieniu zaleca w celu profilaktyki oraz leczenia raka i chorób przewlekłych. Także ja ufnie i naiwnie wylądowałam na tej utartej ścieżce niskotłuszczowej diety. Miałam jednak już wtedy niejasne przeczucie, że ta droga niekoniecznie prowadzi do celu.

 

Pewnego chłodnego listopadowego wieczoru po długim dniu spędzonym na uniwersytecie błądziłam wśród uliczek w centrum Lipska. Drobny deszcz przenikał przez mój o wiele za cienki płaszcz. Było mi straszliwie zimno, a moje stopy powoli zamieniały się w bryły lodu. Ponieważ mały studencki pokoik, w którym mieszkałam, nie był zbyt przystosowany do warunków zimowych i został wyposażony tylko w jeden zawodny piec węglowy, w takie lodowate wieczory odwiedzałam w ramach swego skrytego „hobby” dobrze ogrzane i otwarte o tej porze miejsca publiczne. Tego dnia wślizgnęłam się spontanicznie do małego, starego kina za rogiem. Grali tam jakiś hollywoodzki film. Ten wieczór miał już na zawsze odmienić moje myślenie o tłuszczu i zdrowiu. Filmem tym był bowiem Olej Lorenza z Susan Sarandon i Nickiem Nolte’em w rolach głównych. Przedstawia on prawdziwą historię związaną z do dzisiaj niezbyt popularną i niedocenianą tematyką: leczeniem za pomocą tłuszczu. Jest to opowieść o chłopcu o imieniu Lorenzo, który cierpi na rzadką i nieuleczalną chorobę i żyje w oczekiwaniu na śmierć. Medycyna spisała już tego malca na straty, ale beznadziejna choroba dzięki odważnej walce jego rodziców i zaangażowaniu pełnych wizji naukowców zostaje powstrzymana – wszystko dzięki utopijnej, jak się wydawało, terapii przy użyciu specjalnej mieszanki olejów. Życie Lorenza odmienia się, wegetacja w stanie bliskim śpiączki ustępuje miejsca fascynującemu złagodzeniu objawów. Chłopiec żył jeszcze przez wiele lat wbrew wszelkim rokowaniom lekarskim!

Ten listopadowy wieczór spędzony w kinie był pierwszym, ale jakże ważnym bodźcem, który skłonił mnie do myślenia o zastosowaniu tłuszczu jako lekarstwa. Powoli zaczęła we mnie kiełkować myśl o leczeniu tłuszczem. Świtało mi już, że tłuszcz stał się kozłem ofiarnym, niesłusznie oskarżanym o samo zło. Pojawiło się też pierwsze podejrzenie, że za katastrofalny stan zdrowia społeczeństwa odpowiada co innego, a mianowicie oczyszczone węglowodany. Nie miałam jednak jasnego wyobrażenia, a także żadnych naukowych dowodów na to, jakie znaczenie ma tłuszcz dla zdrowia nas wszystkich. Po tym przebudzeniu chciałam przede wszystkim zrozumieć, jak do tego doszło, że tłuszcz aż tak zniesławiono. Stało się to dla mnie bodźcem do – przeprowadzanej otwarcie i bez uprzedzeń – analizy tłuszczu. Działanie wymaga zawsze dobrego motywu, a w moim przypadku był on bardzo silny: chciałam odnaleźć prawdę o tłuszczu i jego uzdrawiającej sile, a rezultaty moich wieloletnich poszukiwań potwierdziły moje pierwsze przypuszczenia: tłuszcz potrafi leczyć!

 

Książka ta przedstawia najnowszy stan badań. Dowiesz się z niej, czym jest „dobry tłuszcz”, a czym „zły tłuszcz”, gdyż tylko dobry leczy, a zły zabija. Zapoznasz się z niepokojącą kwestią cholesterolu i z szeroko rozpowszechnionym kłamstwem z nim związanym, które od dziesięcioleci nie daje nam spokoju. Staniesz się guru w dziedzinie olejów roślinnych, które są tłustym i ciężkim tematem. To ważne, gdyż nierzadko urok otaczający niewinnie lub zdrowo wyglądające oleje roślinne zachęca nas do podejmowania niezdrowych decyzji. Książka ta opowiada też o tym, że tłuszcze mogą odmienić życie i zwalczać choroby od A do Z, od uciążliwego ADHD do zapalenia dziąseł, od zawału serca, poprzez cukrzycę i demencję, aż po raka; nie tylko zrewolucjonizuje twoje nastawienie do tłuszczu, lecz także poprowadzi cię za rękę, aby zmiana oleju w twoim życiu przebiegła bez problemów. Dopiero wówczas odczujesz na własnym ciele, że tłuszcz jest o wiele zdrowszy, niż dotychczas sądziłeś. Z tego względu jestem absolutnie przekonana, że każdy człowiek, który pragnie żyć w zdrowiu, powinien przeczytać tę książkę i postępować zgodnie z jej wskazówkami! Perspektywy są interesujące i wielce zachęcające.

Od ponad dwudziestu lat pomagam tysiącom pacjentów, stosując moją metodę leczenia. Na pierwszy plan wysuwa się w niej całościowe, indywidualne podejście do każdego człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem tłustego, przeciwzapalnego i zdrowego dla jelit pożywienia. Udzielając porad w gabinecie oraz dzieląc się wiedzą na seminariach i odczytach, mogłam dzięki takiemu podejściu przynieść ulgę niezliczonej masie ludzi. Nigdy nie zapomnę tych wielu wdzięcznych pacjentów, którym mogłam pomóc nawet w najcięższych chorobach przewlekłych. To właśnie oni zachęcili mnie do napisania tej jakże ważnej dla mnie książki, która od wielu już lat dojrzewała w moim umyśle. Niepodważalny fakt, że tłuszcz pozytywnie wpłynął na zdrowie ludzi, którzy mi zaufali, stanowi dla mnie ogromną motywację i przynosi uczucie głębokiego zadowolenia. Większość ludzi dokonuje nadzwyczaj zadziwiającego „tłustego” odkrycia: gdy pozwolili zdrowemu tłuszczowi, aby pokazał, na co go stać, zaczyna zadawać sobie pytanie, dlaczego przez tak długi czas w swym życiu rezygnowali z tak wyśmienitego paliwa. „Jestem na oleju!” – to zdanie zapożyczyłam od pewnego ciężko chorego na reumatyzm pacjenta, który z powodu porannej sztywności i bólów stawów ledwo mógł zejść po schodach, a już po kilku tygodniach schodził po nich dumnie w sposób, którego wcześniej nie był sobie w stanie wyobrazić. To tylko jeden z mnóstwa poruszających przykładów.

Sensacyjne sukcesy, które zaczęłam odnosić, odkąd konsekwentnie postawiłam na uzdrawiającą moc tłuszczu, wzbudziły we mnie silne pragnienie, aby posiadaną wiedzę zebrać, skondensować i ci przekazać. Jeśli odważnie wcielisz w życie zawarte tu porady, w krótszym lub nieco dłuższym czasie – w zależności od tego, jak akurat stoisz ze zdrowiem – poczujesz się znacznie lepiej niż dotychczas. Jeśli zastosujesz sprawdzone w praktyce porady z książki Wielkie kłamstwa o tłuszczu, twój cel w postaci trwałego zdrowia dla ciebie i twoich najbliższych znajdzie się w zasięgu ręki.

Mam wielką nadzieję, że dzięki tej książce zarówno ty, jak i ludzie bliscy twojemu sercu osiągniecie wyższy stopień zrozumienia nowoczesnego podejścia do żywienia i zdrowia. I jeszcze jedno. Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, życzę sobie z całego serca, aby ta książka stała się dla was potężnym kluczem do zdrowej przyszłości. Mam nadzieję, że już teraz przeczuwacie, że jest to całkowicie w zasięgu waszych możliwości.

Wasza
dr Anne Fleck