
Autorka bestsellerowej serii BRIDGERTONOWIE
Cykl Splendor
Henrietta Barrett nigdy nie przestrzegała zasad obowiązujących w świecie salonów. Sama zarządzała majątkiem swego opiekuna, nosiła spodnie i męskie imię Henry. I ma zamiar robić to nadal, czy nowemu – i niesamowicie przystojnemu – właścicielowi to się podoba czy nie.
William Dunford, najbardziej pożądany kawaler w Londynie, jest zaskoczony, gdy dziedziczy tytuł, majątek oraz… opiekę nad wychowanicą zmarłego kuzyna. Ma jednak zamiar być tu prawdziwym zarządcą, czy pełnej temperamentu – i niesamowicie pięknej – dziewczynie to się podoba czy nie. Nie wie, że Henrietta już postanowiła, że jego pierwsza wizyta w Stannage Park będzie wizytą ostatnią…
Uwodzicielska, zabawna, romantyczna. „Romantic Times”
JULIA QUINN, autorka nr 1 na listach „New York Timesa”, nazywana jest współczesną Jane Austen. Jej romanse historyczne są tłumaczone na 29 języków, wydawane w milionowych nakładach i obsypywane nagrodami, w tym wielokrotnie RITA (odpowiednik filmowego Oscara). Seria Bridgertonowie została sfilmowana przez Netflixa.
William Dunford chrząknął z niesmakiem, widząc, jak siedząca naprzeciw niego para patrzy sobie głęboko w oczy. Lady Arabella Blydon, która w ciągu ostatnich dwóch lat należała do kręgu jego najbliższych znajomych, wyszła właśnie za lorda Johna Blackwooda i teraz oboje wpatrywali się w siebie tak, jakby świat przestał dla nich istnieć. Wyglądali przy tym tak ślicznie, że Dunfordowi aż się robiło niedobrze.
Zaczął postukiwać nerwowo nogą i przewracać oczami w nadziei, że do małżonków dotrą te oznaki zniecierpliwienia. Wybrali się przecież na bal wraz z najlepszym przyjacielem Dunforda, Alexem, noszącym dumny tytuł księcia Ashbourne, a także jego żoną, Emmą, która była jednocześnie kuzynką Arabelli. Niestety, na drodze przytrafił się im wypadek i teraz czekali na nowy powóz. Zakochanym zupełnie to nie przeszkadzało.
Jednak Dunford się niecierpliwił. Kiedy więc usłyszał turkot nowego powozu, niemal podskoczył z radości. Tylko Belle i John zachowywali się tak, jakby nie zauważyli ciemnego kształtu, który zatrzymał się tuż przy nich. W ogóle sprawiali wrażenie, jakby mieli zamiar rzucić się na siebie i zacząć się całować.
Dunford miał już tego dosyć.
– Hej, hej! Zakochani! – zawołał przesłodzonym głosem i pomachał im ręką.
John i Belle oderwali w końcu od siebie oczy i spojrzeli na przyjaciela, jakby dziwiąc się jego obecności w tym miejscu.
– Tak, słucham? – bąknął Blackwood.
– Może przestaniecie już robić do siebie maślane oczy i w końcu ruszymy dalej – westchnął Dunford zniecierpliwiony. – Właśnie dotarł drugi powóz, gdybyście nie zauważyli. – Wskazał pozłacane, mahoniowe drzwi.
John wciągnął głęboko powietrze.
– Cieszę się, że pomimo licznych uchybień wychowawczych nauczono cię jednak taktu – rzucił ironicznie. – Jesteś wprost jego wcieleniem.
Dunford uśmiechnął się szelmowsko.
– Po prostu nie chcę stać tu aż do rana. No to co, jedziemy? John podał Belle ramię.
– Kochanie?
Przyjęła je z wdzięcznym uśmiechem. Jednak kiedy mijała Dunforda, syknęła złowieszczo:
– Zabiję cię za to!
– Będę się bronił – odpowiedział.
Cała piątka zasiadła po chwili w wygodnym wnętrzu powozu. Młodzi małżonkowie znowu zaczęli się w siebie wpatrywać głodnym wzrokiem. John ujął dłoń ukochanej, a ona aż westchnęła z ukontentowania.
– Na miłość boską! – jęknął Dunford, zwracając się do Alexa i Emmy. – Spójrzcie na te gołąbki! Nawet wy nie byliście tak obrzydliwie w siebie zapatrzeni.
– Któregoś dnia spotkasz kobietę swoich marzeń – rzekła Belle, dźgając go palcem w bok. – A wtedy odpłacę ci pięknym za nadobne.
– Obawiam się, że będziesz czekać na próżno, Arabello – zaśmiał się. – Kobieta moich marzeń jest tak doskonała, – że pewnie w ogóle nie istnieje.
Lady Blackwood pokręciła głową.
– Założę się, że w ciągu roku stracisz głowę dla jakiejś dziewczyny – powiedziała prowokująco. – Będziesz wpatrzony w nią jak w obrazek, a wtedy ja zacznę uprzykrzać ci życie.
John aż się zatrząsł od tłumionego śmiechu. Natomiast Dunford pochylił się w stronę przyjaciółki, opierając łokcie na kolanach.
– Przyjmuję zakład. Ile jesteś gotowa postawić?
– Tak bardzo zależy ci na tym, żeby stracić te pieniądze? – spytała z udawanym zdziwieniem. – Cóż, chętnie się założę.
– Wygląda na to, że twoja żona ma skłonność do hazardu – zauważyła Emma, zwróciwszy się do Johna.
– Gdybym to wiedział, na pewno dłużej zastanawiałbym się nad wyborem – stwierdził lord Blackwood.
Małżonka pogroziła mu żartobliwie palcem, a potem ponownie wbiła wzrok w Dunforda.
– Więc ile?
– Tysiąc funtów.
– Chyba oszalałaś?! – wykrzyknął John.
– Czy chcesz przez to powiedzieć, że tylko mężczyźni mogą się zakładać?
– Nie, nie, Belle, ale ten zakład nie ma sensu – tłumaczył jej mąż. – Przecież Dunford ma olbrzymi wpływ na jego wynik. Możesz tylko przegrać…
– Niedoceniasz siły miłości, kochanie – westchnęła, a potem spojrzała krytycznie na siedzącego naprzeciwko mężczyznę. – Chociaż w przypadku Dunforda bardziej liczyłabym na żądzę.
– Krzywdzisz mnie – powiedział Dunford i dramatycznym gestem położył dłoń na sercu. – Czy sądzisz, że jestem niezdolny do wyższych uczuć?
– A jesteś?
Mężczyzna zacisnął usta. Czyżby Belle miała rację? Do tej pory nawet nie myślał o miłości. Nigdy też nie chciał się zakochać. Cóż, przynajmniej za rok wzbogaci się o tysiąc funtów. To chyba jasne, że musi wygrać ten zakład.