Jej ostatni obraz

Jej ostatni obraz

Tytuł oryginału: Promise Not to Tell
Tłumaczenie: Małgorzata Stefaniuk
Ilość stron: 352
Rodzaj: oprawa miękka
Format: 130x205
Data wydania: 2018-06-07
EAN: 9788324166831
Literatura obyczajowa
Bestseller

Jako dzieci przeżyli piekło. Jako dorośli boją się miłości.
Lecz tylko miłość może ich ocalić przed przeszłością…


Malarka przerażających wizji rzuca się do morza - ale zostawia jeden ze swoich sekretów…
Swój ostatni obraz przesyła Virginii Troy, właścicielce modnej galerii sztuki w Seattle.
To ostrzeżenie, że koszmar, o którym Virginia usiłuje zapomnieć od dwudziestu lat, się nie skończył.
A ona znów jest w niebezpieczeństwie.
Pomóc jej może prywatny detektyw Cabot Sutter. Nie widzieli się od dzieciństwa, od dnia, który naznaczył ich życie na zawsze. Teraz muszą wspólnie rozszyfrować wskazówki ukryte w obrazie. Wśród kłamstw i manipulacji, mogąc ufać tylko sobie i rodzącej się namiętności, są coraz bliżej rozwikłania tajemnicy ich wspólnych wspomnień. I szokującej prawdy o kimś z ich przeszłości, kto po raz drugi może zniszczyć wszystko, co jest im drogie.

„Jayne Ann Krentz wspaniale łączy napięcie ze zmysłową opowieścią o trudnej miłości ludzi naznaczonych traumą”.
„Booklist”


JAYNE ANN KRENTZ to jedna z ulubionych autorek świata. Jej bestsellery wydano w 35 milionach egzemplarzy. Są tłumaczone na 33 języki. Wszystkie jej książki są na szczycie list bestsellerów „New York Timesa”. Jayne Ann Krentz tworzy emocjonujące, zmysłowe powieści obyczajowe i wypełnia je napięciem thrillera psychologicznego. Pod pseudonimem Amanda Quick pisze romanse historyczne.
.

 

 

Patronaty medialne:

 tbaln

Brewster spryskała benzyną wnętrze drewnianego domku. Spieszyła się, bo czas uciekał. Teraz już była pewna, że demon przyjdzie po nią tej nocy. Śledził ją od wielu tygodni.

            Poświęciła wiele bolesnych godzin na  decyzję, co powinna zrobić, i ostatecznie zrozumiała, że nie ma innego wyjścia i musi zniszczyć swoje dzieło. Tylko wtedy mogła mieć nadzieję, że dotrzyma złożonej przed laty obietnicy.

            Odstawiła pustą puszkę i sięgnęła po pudełko zapałek. Z zaskoczeniem stwierdziła, że jej ręce już się nie trzęsą, były spokojne, jakby trzymała pędzel i stała przed jeszcze nietkniętym płótnem. Dziś w nocy namaluje obraz ogniem.

            Później wszyscy powiedzą, że zwariowała, że w końcu przekroczyła tę cienką granicę między poczytalnością a szaleństwem. Ale prawda wyglądała tak, że od dawna nie miała tak jasnego umysłu. Doskonale wiedziała, co musi zrobić.

            Kilka tygodni temu, gdy ten potwór pojawił się na wyspie po raz pierwszy, wmawiała sobie, że ma zwidy. Znowu. W tych dniach przeszłość przychodziła i odchodziła w wizjach tak realnych, że często była skołowana. Ostatecznie minęły już dwadzieścia dwa lata, a wszyscy twierdzili, że Quinton Zane nie żyje.

            Ale dwa tygodnie temu zobaczyła go znowu. Powtarzała sobie, że nie powinna ufać własnym oczom. Tylko, że tamtego wieczoru poczuła, że ktoś ją obserwuje. Wtedy zrozumiała, że nie może się dłużej oszukiwać, nie może sobie wmawiać, że to tylko halucynacje. Prawda nocą zawsze jawiła jej się rozdzierająco wyraźnie.

            O północy chwyciła pędzel i zaczęła malować swój ostatni obraz. Malowała co noc aż do ukończenia dzieła.

            A potem czekała na powrót demona.

            Przez kilka ostatnich dni każdego popołudnia odbywała długi spacer do małego miasteczka i tam obserwowała przystań promów. Wchodziła do sklepu zielarskiego i stamtąd przyglądała się nielicznym przyjezdnym. Był luty i na północno-zachodnim wybrzeżu wciąż jeszcze królował chłód. O tej porze roku wyspę odwiedzała najwyżej garstka turystów.

            Demona spostrzegła natychmiast, mimo, że próbował się kryć za ciemnymi okularami, wełnianą czapką i ciemną parką. Jej jednak nie mógł zwieść. Może miała halucynacje, ale nawet one były wyraźne, szczegółowe. Ostatecznie była malarką.

            Quinton Zane przyjechał, żeby odkryć tajemnicę, której tak długo strzegła. Był nieustępliwy. Teraz, gdy ją znalazł, nie odpuści, aż jej nie zmusi, żeby wyjawiła prawdę. A kiedy osiągnie swoje, zabije ją. Nie bała się śmierci. W gruncie rzeczy o przejściu na drugą stronę rozmyślała od czasu śmierci Abigail tuż przed Bożym Narodzeniem. Ale dwadzieścia dwa lata temu złożyła przysięgę i potem robiła wszystko, co w jej mocy, by jej dotrzymać.

            Prawdziwym problemem było to, że bała się, że nie jest wystarczająco silna i nie zdoła się oprzeć Quintonowi Zane’owi. Ten sukinsyn potrafił sprawić, że człowiek wierzył we wszystko, w co chciał, żeby uwierzył. Już raz uległa jego urokowi i zapłaciła za to straszliwą cenę. Nie mogła ryzykować, że znowu da się złapać w jego sidła. Miała obowiązek chronić dzieci. Była jedyną, która została i która mogła je ostrzec.

            Odór oparów benzyny prawie ściął ją z nóg. Już pora.

            Zapaliła zapałkę. Kiedy zapłonęła pełnym płomieniem, wyszła na zewnątrz i przez drzwi wrzuciła ją do środka chaty.

            Przez kilka sekund nie działo się nic. Załamana myślą, że może jej się nie udać, wyłuskała z pudełka drugą zapałkę. W tym momencie ogień eksplodował, z rykiem obudził się do życia. Wściekłe płomienie oświetliły wnętrze chaty i jej ostatni obraz piekielnym blaskiem.

            Patrzyła na to inferno z progu, przyglądała się scenie krytycznym okiem. Obraz namalowała na ścianie, bo nie miała wystarczająco dużego płótna.

            Ogień pochłonął chatę i malowidło. Było straszliwie gorąco. Cofnęła się kilka kroków, z radością witając chłód nocnego powietrza ciągnącego od zimnych wód Puget Sound.   

            Jak zahipnotyzowana stała i wpatrywała się w swoje dzieło zniszczenia. W jej głowie sceny z przeszłości i teraźniejszości zlewały się w jedno. Miała wrażenie, że słyszy krzyczące dzieci, ale była pewna, że to tylko wspomnienie, a nie rzeczywistość. W okolicy nie było żadnych dzieci. Wybrała tę chatę ze względu na jej odosobnienie. Miała świadomość, że jej nocne zwyczaje będą przeszkadzały sąsiadom, nawet tutaj na tej wyspie, gdzie ekscentryków nie tylko tolerowano, lecz wręcz się ich spodziewano. Tylko Abigail rozumiała i akceptowała jej dziwactwa.

            Tak więc nie, nie było żadnych krzyczących dzieci. Ale serce jej waliło, oddech miała zduszony, tak jak tamtej straszliwej nocy te wszystkie lata temu.

            Patrzyła na ogień i czekała. Była pewna, że on się niebawem pojawi.

            Quinton Zane wyłonił się z głębokiego cienia otaczającego chatę gęstego lasu. Było tak, jakby zszedł z jednego z jej obrazów, jakby przybył z przeszłości, prosto z jej koszmarów.

            Nie mogła pozwolić, żeby ją dotknął. Był zbyt silny, zbyt potężny. Gdyby dostał ją w swoje ręce, wydobyłby z niej prawdę siłą. Może była wariatką, jak mówili wszyscy, ale potrafiła dochować tajemnicy.

            - Nie podchodź – ostrzegła. Zaskoczyła ją spokojna odwaga w jej głosie. – Nie dotykaj mnie.

            Ale Zane zaczął ku niej biec. Wysoki i barczysty, jego sylwetka rysowała się na tle huraganu płomieni, zupełnie takich samych jak tamtej nocy przed laty, gdy patrzyła, jak Zane kroczy przez ogarnięty ogniem teren ośrodka sekty.

            Był silny. Z łatwością mógłby ją dogonić. Nie miała szans.

            Wołał do niej, prosił, żeby do niego przyszła, obiecywał bezpieczeństwo, opiekę i koniec urojeń, tak jak obiecywał kiedyś, przed laty. Ale wiedziała, że kłamie.

            Podjęła decyzję.

            - Jesteś głupi, że wróciłeś – krzyknęła. – Klucz należy do dzieci. Naprawdę myślałeś, że one zapomną, co zrobiłeś ich rodzinom? Już nie żyjesz. Tylko jeszcze o tym nie wiesz.

            Odwróciła się i uciekła w noc, słysząc za sobą dudniące kroki.

            Skraj urwiska oświetlały blask księżyca i łuna ognia. W ciągu tych lat przeżytych na wyspie przychodziła nad tę przepaść wiele, wiele razy. Przychodziła nocą, zatrzymywała się i wpatrywała w ciemne głębokie wody w dole, myśląc o tym, jak łatwo byłoby dać jeszcze ten jeden ostatni krok.

            W przeszłości zawsze się odwracała. Ale nie dzisiaj. Ogarnęło ją uczucie głębokiej pewności.

            Mgliście sobie uświadomiła, że wciąż trzyma w dłoni pudełko zapałek. Już nie będzie ich potrzebowała. Wyrzuciła pudełko i ruszyła przed siebie, i szła, aż pod jej stopami nie było nic, oprócz powietrza, aż pofrunęła, uciekając przed demonem.

            Ostatnią rzeczą, jaką usłyszała, był sfrustrowany ryk wściekłości Quintona Zane’a. Wiedziała, że go pokonała, przynajmniej na ten moment. Dotrzymała obietnicy i przesłała ostrzeżenie. Więcej nie mogła zrobić.

            Przez ułamek sekundy czuła wszechogarniający spokój.

            A potem pochłonęły ją ciemne wody zatoki.

Inne książki autora

Dziewczyna na cienkiej linie

Dziewczyna na cienkiej linie KRENTZ JAYNE ANN

Koniec lata

Koniec lata KRENTZ JAYNE ANN

Dziewczyna od marzeń

Dziewczyna od marzeń KRENTZ JAYNE ANN

Ucieczka ze snu

Ucieczka ze snu KRENTZ JAYNE ANN