
ŚWIATOWY BESTSELLER MISTRZA POWIEŚCI PRZYGODOWYCH Z CYKLU ISAAC BELL
Isaac Bell ściga być może największego potwora wszech czasów w wybuchowej powieści przygodowo-sensacyjnej.
Rok 1911. Isaac Bell, główny śledczy w Agencji Detektywistycznej Van Dorn, prowadził wiele niezwykłych dochodzeń. Ale to przekroczy jego wyobraźnię. Ma odszukać młodą kobietę, Annę Pape, która uciekła z domu, marząc o karierze aktorskiej. Lecz oto zostają znalezione jej okaleczone zwłoki. Wtedy Bell przysięga postawić zabójcę przed obliczem sprawiedliwości. Rozpoczyna pościg, który doprowadza go do coraz straszliwszych odkryć.
Anna Pape nie była jedyna...
Zabójstwa łączy nie tylko fizyczne podobieństwo ofiar, lecz również niepokojąco znajomy sposób popełniania zbrodni, który przeraża nawet człowieka, który widział tyle zła, co Isaac Bell.
CLIVE CUSSLER to najpopularniejszy na świecie autor powieści przygodowo-sensacyjnych. Podróżnik, badacz historii katastrof morskich, poszukiwacz zatopionych wraków, sam był uosobieniem przygody, tak jak jego najsławniejszy bohater – Dirk Pitt. Clive Cussler to jedyny pisarz, którego powieści – wydawane w 105 krajach – przez prawie pół wieku nie schodzą ze szczytów list bestsellerów. Clive Cussler nazwany został WIELKIM MISTRZEM PRZYGODY, który fascynuje czytelników w każdym wieku.
Prolog
Nowy Jork, jesień 1910
Medick nie żyje!
Jackson Barrett wpadł do garderoby Johna Buchanana z butelką koniaku, którą trzymali na premiery i pochlebne recenzje.
Buchanan czernił sobie twarz do dzisiejszej roli Otella; Barrett grał Jaga. Rzucił kredkę do charakteryzacji i wykrzyknął radośnie:
– To najlepsza wiadomość od roku!
Nie miał nic do Medicka. Tamten solidny aktor nieoczekiwanie się wzbogacił dzięki podwójnej roli tytułowej doktora Jekylla i pana Hyde’a z noweli Roberta Louisa Stevensona w starej adaptacji Mansfielda i Sullivana. Ale po jego nagłej śmierci została żyła złota i planowali ją zdobyć dzięki uwspółcześnionej wersji Jekylla i Hyde’a, która zarobi pieniądze na Broadwayu i umożliwi najbardziej dochodowe tournée po kraju od czasu Ben Hura.
Stuknęli się kieliszkami i wykrzyknęli toasty.
– Barrett i Buchanan…
– Przedstawiają…
– Doktora Jekylla i pana Hyde’a!
Ledwo zwilżyli usta koniakiem. Zbyt ciężko pracowali jako szefowie swojego zespołu teatralnego, żeby pić, i wstrzemięźliwość pozwalała im zachować młodzieńczość. Wysocy i barczyści – „postawni” napisał krytyk „New York Sun” i Buchanan przypiął to nad swoim lustrem – poruszali się na scenie jak trzydziestoletni sportowcy, a nie czterdziestoparolatkowie. Jackson Barrett miał jasne włosy, John Buchanan – jego prawie bliźniak – nieco ciemniejsze, bardziej piaskowe niż złociste loki Barretta. Obaj byli gwiazdorami, spojrzenia ich niebieskich oczu podbijały serca kobiet w ostatnim rzędzie najwyższego balkonu. Mężowie tych dam uważali Barretta i Buchanana za równych gości, którym można ufać.
– Zastanawiałem się… – zaczął Barrett.
– To zawsze zły znak – przerwał mu Buchanan.
– Co ty na to, żebyśmy stale zamieniali się rolami – niech zgadują, kto jest kim. Pierwszego wieczoru ja będę Jekyllem, a…
– Następnego będziesz Hyde’em. Bilety będą się sprzedawały i może nawet się nie wypalisz.
– Będą się sprzedawały jeszcze lepiej, jeśli zdołamy namówić Isabellę Cook do powrotu na scenę.
– Rufus Oppenheim nigdy jej na to nie pozwoli.
Mąż Isabelli Cook miał pakiet kontrolny w Syndykacie Teatralnym, który trzymał w garści siedemset czołowych teatrów w kraju. Nie można było odbywać tournée pierwszą klasą bez syndykatu Rufusa Oppenheima i przepłacało się za ten przywilej.
– Dlaczego najpiękniejsza aktorka na Broadwayu wyszła za wypisz wymaluj łysego niedźwiedzia z cygarem?
– Dla pieniędzy.
– Nie pojechałaby z nami, nawet gdyby Oppenheim jej pozwolił – powiedział Buchanan. – W Jekyllu i Hydzie nie ma wystarczająco dużej roli dla „wspaniałej i uwielbianej” Isabelli.
– Właściwie to pomajstrowałem przy rękopisie – przyznał się Barrett.
– To znaczy? – zapytał ostro Buchanan, niezadowolony.
– Napisałem nową rolę dla „wspaniałej i uwielbianej”. To piękna dziedziczka Gabriella Utterson, główna postać w intrydze. Gabriella zastawia sidła na naszego przystojnego młodego Jekylla. Publiczność widzi złego Hyde’a jej oczami i boi się o nią.
Buchanan natychmiast zrozumiał. Jego wspólnik się pośpieszył, jak zwykle, ale zastąpienie nudnego narratora Roberta Louisa Stevensona piękną aktorką pierwszoplanową było doskonałym pomysłem.
– Są jakieś inne zmiany, o których powinienem wiedzieć?
– Dodałem coś wystrzałowego – odrzekł Barrett.
– Czyli?
– Samolot.
– Samolot?! A ile on będzie kosztował?
Spierali się o wydatki, odkąd otworzyli swój pierwszy teatr na Dwudziestej Dziewiątej ulicy.
– Inspicjent z Casino mówi, że kończą wystawiać On przybył z Milwaukee. Praktycznie dadzą nam swój dwupłat za darmo, jeśli zapłacimy za zabranie go z teatru. A na razie lepiej ćwicz szermierkę. Pokażemy im pojedynek, którego nigdy nie zapomną.
– Sztuka z samolotem będzie za nowoczesna na szermierkę.
– Eliksir transformacyjny wywołuje u Jekylla halucynacje. Jekyll i Hyde staczają urojony pojedynek.
– Są razem na scenie?
– Genialne, prawda? – spytał Barrett. – Dobro i zło walczą o duszę jednego i drugiego.
– Jest jeszcze coś wystrzałowego?
– Hyde ucieka metrem przed wrzeszczącym na Times Square tłumem.
– Akcja Jekylla i Hyde’a rozgrywa się w Londynie.
– Londyn jest już niemodny. Przeniosłem ją do Nowego Jorku. Jekyll mieszka w drapaczu chmur.
Buchanan się obawiał, że scenografia do ucieczki metrem będzie kosztowała majątek. Tyle że nowojorskie metro nie było złym pomysłem, biorąc pod uwagę teorię Webera i Fieldsa, że do publiczności bardziej przemawia znajome, „realistyczne” otoczenie. Byłoby zabawnie. Mogą zrobić z tego melodramat?
– Na tournée wytniemy metro.
– Nie zbywaj mnie tym swoim wycinaniem! – odparował Barrett.
– Będziemy wieźli sześćdziesiąt osób – zauważył chłodno Buchanan.
Poczerwienieli, zacisnęli zęby i zaczęli się kłócić.
– Melodramat przynosi zyski! Nie dlatego wystawiamy tego cholernego Otella?
– Cięcia oszczędzają pieniądze, żebyśmy mogli je zarabiać.
– Filmy wypierają sztuki, a publiczność teatralna uwielbia wodewil.
– Twoje wydatki nas wykończą.
– Do diabła z kosztami! Bez spektaklu leżymy.
Ich inspicjent zajrzał do pokoju i położył palec na ustach.
– Sponsorzy – szepnął.
– Dziękujemy, panie Young. Niech pan ich przyśle.
Wspólnicy uśmiechnęli się ciepło wyłącznie dla swoich gości.
Joe i Jeff Deaverowie, prawie tak wysocy jak Barrett i Buchanan – i znacznie grubsi niż w czasach, gdy w college’u grali w futbol – mieli dostać w spadku po matce fabryki lokomotyw, a po ojcu odziedziczyli słabość do girlasek. W pelerynach i cylindrach, kręcący laskami i pachnący perfumami blondynek, które zostawili w holu, mogli sfinansować Jekylla i Hyde’a jednym podpisem.
– Znakomite wyczucie czasu! – zagrzmiał Barrett.
– Ja myślę. Właśnie zostaliśmy poproszeni o wsparcie Alias Jimmy Valentine. Na Broadwayu i na tournée. Ściągnęli z Anglii Vietora, żeby zagrał Valentine’a. A Lockwood dostał rolę Doyle’a. Zamierzamy na tym zarobić.
– Nie tak szybko – odrzekł Barrett.
– Dlaczego?
– Nadarza się lepsza okazja – wyjaśnił Buchanan. – Biedny Medick nie żyje.
– Wasz Jekyll jest gotowy? – zapytał Jeff, mózg duetu.
Barrett przytaknął, co wzbudziło podejrzenia Buchanana, że „majstrowanie” jego wspólnika obejmowało prywatne negocjacje ze sponsorami.
– Możemy ruszać.
– Macie Isabellę Cook?
– Znajdziemy sposób.
– Jeśli włączycie ją do obsady, to darujemy sobie Jimmy’ego Valentine’a – obiecał Joe. – Prawda, Jeff? Vietor chce za dużo forsy tylko za to, że jest Anglikiem. A Lockwood zawsze pakuje chórzystki w kłopoty.
– Zaraz – powiedział Jeff. – Medick był młody. Co go uśmierciło?
– Podobno spadł ze schodów ewakuacyjnych. Z czwartego piętra.
– To wariactwo. Facet bał się wysokości. Mieliśmy go w naszym Czarnym łotrze. Pamiętasz, Joe? Nie mógł się zbliżać do fosy orkiestrowej.
– Coś tu śmierdzi. Co on robił na schodach ewakuacyjnych?
– Uciekał tylnymi drzwiami od jakiejś damy – odparł Barrett – ścigany przez jej męża.