Kłamca, kłamca

Kłamca, kłamca

Tytuł oryginału: Liar Liar
Tłumaczenie: Joanna Nałęcz
Ilość stron: 368
Rodzaj: oprawa miękka
Format: 130x205
Data wydania: 2018-08-08
EAN: 9788324166312
Kryminał, thriller, sensacja

Trzeci kryminał z detektyw Charlotte Stafford, bohaterką Ulubieńców i Nigdy więcej nie zdradzisz
 

Detektyw Charlotte Stafford w starciu z zabójcą policjantów.
Najpierw dwaj mężczyźni – związani kablem i okrutnie okaleczeni. Potem kobieta – związana kablem we własnym łóżku. Przy każdym ciele leży czerwona róża... i będzie ich więcej.
Ktoś morduje londyńskich policjantów. Zemsta przestępcy, którego kiedyś aresztowali? A może coś znacznie bardziej przerażającego?
Mnożą się kłamstwa i oskarżenia, ale nie ma żadnego tropu, kto stoi za zabójstwami i jak wybiera swoje ofiary. Młoda, ambitna detektyw Charlotte „Charlie” Stafford i jej zespół muszą schwytać zbrodniarza, który uderza w ich własne szeregi, zanim zostanie znalezione następne ciało...

„Gdy motywem zbrodni są nienawiść i zemsta, spirala śmierci będzie się rozkręcać. Hipnotyzujący kryminał o naturze zła, które czasami przybiera zaskakujące kształty. Szczerze polecam.”
Agnieszka Krawczyk, portal Zbrodnicze Siostrzyczki


SARAH FLINT przez trzydzieści pięć lat była londyńską policjantką. W swojej karierze miała do czynienia z drobnymi wykroczeniami i najcięższymi zbrodniami. Doświadczenia zawodowe wykorzystała w mocnym, szokującym kryminale Ulubieńcy, którym zadebiutowała w 2016. Powieść weszła na 1. miejsce Amazonu, a prawa do publikacji kupili inni europejscy wydawcy. Kolejne kryminały z serii z detektyw Charlie Stafford to Nigdy więcej nie zdradzisz i Kłamca, kłamca.
W Wielkiej Brytanii ukazała się już czwarta powieść.

 

 

Patronaty medialne:

zspk

Ktoś zabija policjantów. Krępuje ich kablem, pozbawia życia w wyrafinowany sposób, a przy ciałach pozostawia czerwoną różę bez kolców. Detektyw inspektor Geoffrey Hunter i wyróżniająca się w jego zespole detektyw Charlie Stafford obawiają się najgorszego – ktoś szuka zemsty na gliniarzach, a skoro taki jest motyw, to ofiar będzie więcej. Jak jednak powiązać ze sobą zbrodnie i przewidzieć, kto może być zagrożony jako następny? Zaczyna się wyścig z czasem i z inteligentnym, perfidnym psychopatą, który zdaje się mieć wszystkie karty w ręku.

Cykl kryminałów Sarah Flint o Stafford i Hunterze wciągnął mnie od samego początku. Może dlatego, że autorka jest byłą policjantką (przepracowała w zawodzie ponad 30 lat) i doskonale zna opisywane środowisko? Lubię, gdy pisarze wiedzą, co chcą nam przedstawić, a Flint poznała „życie ulicy” od podszewki.

Historia z „Kłamcy, kłamcy” jest bardzo zgrabnie wymyślona, a fabuła trzyma w nieustannym napięciu. Czytelnik wie, że morderca się nie zatrzyma, a pojedynek pomiędzy nim, a policjantami przeradza się w zabójczą i pełną zwrotów akcji grę. Kogo wytypują śledczy? Mają kilku podejrzanych, bo tak się składa, że w niebezpiecznych dzielnicach Londynu nie kocha się za bardzo stróżów prawa. Wręcz przeciwnie – podczas przesłuchań podejrzani zgodnie stwierdzają, że cieszą się ze śmierci kolejnego funkcjonariusza. Tutaj każdy ma jakieś pretensje do przedstawicieli władzy – komuś podczas policyjnej akcji zabito krewnego, innym gliniarze przeszkadzają w narkotykowych interesach, czy czerpaniu zysków z prostytucji. Flint nie stara się przy tym stwarzać wrażenia, że funkcjonariusze są aniołami w mundurach. Czasami zdarzają się trudne sytuacje, przekroczenia kompetencji. Te jednak bada wydział wewnętrzny – w tej części bardzo aktywnie przeprowadzający dochodzenie w jednej z wcześniejszych spraw Huntera.

Sarah Flint bardzo prawdziwie pokazała nam życie policyjnej jednostki. To ludzie z krwi i kości, mający swoje służbowe obowiązki, ale też rodziny, które są dla nich wszystkim. Współmałżonkowie policjantów i policjantek nigdy nie znają godziny, gdy inni funkcjonariusze zapukają do drzwi z tragiczną wiadomością. Niektóre dzieci nie poznają ojców, bo taka jest cena tej służby.

Nie każdy to wytrzymuje – do oddziału Charlie trafia nowy członek. Stara się utrzymać tempo narzucone przez resztę zespołu, ale co chwila zdarzają mu się jakieś wpadki. Surowy dowódca Hunter nie ma dla takich litości. Z drugiej strony docenia zaangażowanie i lojalność. To właśnie ceni w Stafford, która nie tylko uwielbia pracę na ulicy, w niebezpiecznych warunkach, ale jest inteligentna, przedsiębiorcza i nieustraszona.

To bardzo ciekawa postać – Charlie jest przedstawicielką „kobiecej fali” w policji. Ona i jej koleżanki to młode, dobrze wyszkolone funkcjonariuszki, które nie mają żadnych kompleksów wobec kolegów. Są równoprawnymi partnerkami i ważnymi członkami oddziału. Czasami faceci ustępują odwagą tym kobietom, które po prostu kochają swoją pracę.

No i na koniec psychopata. Z pewnością zdziwi was zakończenie tej historii. Mnie bardzo podobał się psychologiczny aspekt powieści. Charlie ze służbowych przyczyn spotyka się z niezwykle przenikliwą psychoterapeutką. To właśnie ona przedstawia funkcjonariuszce zwięzły katalog cech i sposobów działania psychopatów. Warto na chwilę zatrzymać się w tym momencie lektury: wielu manipulatorów otacza również nas i choć może nie mordują, są równie groźni.

Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę śledztw Charlie Stafford i Huntera, bo wiem, że Sarah Flint pracuje już nad następnym tomem.

zs

Zaskakujące, jak łatwo dostać się do środka. Spodziewał się lepszej ochrony, no ale było lato i ludzie zostawiali okna otwarte i niezabezpieczone, prawda? Ich nieuwaga za każdym razem była jego sprzymierzeńcem. Fakt, że dom był oddalony od innych, nie oznaczał, że nie uda się do niego wejść… i rzeczywiście, najczęściej mu się udawało. Otwarte okno dodatkowo ułatwiło zadanie.

Dłonią w rękawiczce sięgnął przez lufcik i przekręcił klamkę okna niżej. Doleciał go zapach odświeżacza powietrza. Pachniał owocowo, jakby cytrusami. Chyba pomarańczą. Nie najlepiej rozpoznawał przyjemne zapachy. Jego zmysły znały głównie smród rozkładu i środków dezynfekujących, którymi myto podłogi w szpitalach i więzieniach.

Ostrożnie odsunął zasłonę i zajrzał do środka. W pokoju było ciemno. Czerwone, fluorescencyjne światełko pulsowało na zegarze cyfrowym stojącym na szafce w rogu. Zegar pokazywał 03.32. Słabe światło odbijało się w wypukłym ekranie wielkiego telewizora i padało na pastelową ścianę po drugiej stronie.

Kiedyś pewnie wziąłby telewizor i inne wartościowe rzeczy, ale dzisiaj miał zadanie do wykonania. Zasady, których musiał przestrzegać.

Włączył latarkę i przesunął światłem po pokoju, a potem wszedł do środka przez okno i zeskoczył na gruby, ciemny dywan, który tłumił odgłos jego stóp.

Pokój był urządzony elegancko, niemal luksusowo. Wszystkie sprzęty były nowoczesne, dekoracje wysmakowane, zdjęcia w lśniących ramkach. Na nic nie pożałowano pieniędzy. Dziwka, która tu mieszkała, wyraźnie dostawała dobrą pensję. Zegar pokazywał już 03.33. Same trójki. Bingo! Usłyszał, ją w pokoju obok –poruszenie ciała na materacu, cichy kaszel, westchnienie - potem znowu zapadła cisza, jeśli pominąć powolny, rytmiczny oddech. On sam na moment przestał oddychać. Powietrze było gorące i ciężkie. Pot spływał mu po plecach.

Wkrótce jej oddech stanie się jeszcze wolniejszy, słabszy. A potem całkiem ustanie, ale jeszcze nie teraz. Jest to winna społeczeństwu. Jest z  tych, którzy tylko biorą. I teraz za to zapłaci.

Idąc w jej stronę, zobaczył bagaże ułożone równo w holu. Plecak stojący na podłodze, paszport i dokumenty rozłożone na stoliku przy drzwiach, komplet kluczy obok. Wszystko było przygotowane do wyjazdu na słoneczne wakacje, ale  tym razem nigdzie nie pojedzie. Taksówka podjedzie pod dom i odjedzie bez zapłaty, telefon będzie dzwonił i nikt go nie odbierze. Drzwi zostaną zamknięte. Śpiąca Królewna będzie leżała, gotowa, by ktoś ją zbudził, ale żaden przystojny książę się nie pojawi. Był zachwycony tym planem.

Wyciągnął z torby szalik i na palcach podszedł do drzwi sypialni. Były otwarte. Widział kształt jej ciała pod prześcieradłem. Leżała na boku plecami do niego, z ramieniem przerzuconym niedbale przez głowę i kręconymi włosami rozsypanymi wokół ramion. Słaby promień księżycowego światła sączył się przez szparę w zasłonach, padając na poduszkę. Oświetlał nieco twarz, nos rzucał cień na policzek i górną wargę. Wąskie usta były lekko rozchylone. Teraz jej oddech był głośniejszy, dłuższy. Oczy ciągle miała zamknięte, tylko powieki drgały lekko, jakby śniła, nieświadoma jego obecności.

Kilka kroków i już był na niej, zatkał jej usta dłonią w rękawiczce , by stłumić krzyk. Przewrócił ją na plecy, przycisnął do materaca. Nie mogła się ruszyć. Teraz jej oczy biegały w panice dookoła, szeroko otwarte i przerażone, jakby starała się zrozumieć, co się właściwie stało. Szorstko zacisnął szalik, chwycił wymachujące na ślepo ręce i skrępował je z przodu metalowymi kajdankami. Jej dłonie zwinęły się w pięści, ale już nie była w stanie nic zrobić. Dyszała teraz szybko, mówiła coś, ale słowa tłumił materiał szalika. Próbowała wierzgać, ale on był zbyt ciężki. Odrzucił prześcieradło i związał jej starannie nogi, a potem przymocował ją do łóżka, krępując każdą kończynę kablem elektrycznym.

Leżała tak, przerażona, nieruchoma, w cienkiej bawełnianej piżamie. Szalik został już zastąpiony papierem, zaklejonym taśmą okręconą kilka razy wokół głowy. Jego zadanie było niemal skończone. Pochylił się nad nią, zbliżając do jej twarzy swoją, i zmrużył oczy patrząc przez szparę w kominiarce. Przesunął wzrokiem po jej ciele. Była w dobrej formie jak na swój wiek; musiała spędzać sporo czasu na siłowni, ale jego nie pociągała seksualnie. Patrzyła teraz prosto na niego, bez wątpienia starała się odgadnąć rysy jego twarzy. Usta wykrzywił mu złośliwy uśmieszek. Tego nie było w instrukcji, którą otrzymał, ale uznał, że to będzie zabawny bonus. Podniósł kominiarkę i uśmiechnął się szeroko, obserwując jej desperacki wysiłek, by się skoncentrować, a potem znowu opuścił czapkę na twarz. Nie pożyje tak długo, żeby go opisać, ale podobała mu się myśl, że mogłaby spróbować.

Zrobił to, co trzeba. Nie czuł się winny. Nienawidził jej i takich jak ona. Żałował, że nie może zabić jej od razu, rozkoszując się strachem, upokorzeniem i bólem, jakie sam przeżywał.

Ale miał rozkazy.

Zanim zegar w holu wskazał 03.59 wymknął się cicho przez frontowe drzwi. Wypełnił wszystkie instrukcje, co do jednej.

Inne książki autora